Geoblog.pl    marianka    Podróże    Arabia Szczęśliwa - Oman i Emiraty    Spotkanie
Zwiń mapę
2015
29
wrz

Spotkanie

 
Oman
Oman, Ibrā
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 621 km
 
SPOTKANIE
Mijało popołudnie, słońce nie grzało już tak piekielnie, cienie się wydłużały, a my dotarliśmy wreszcie do Ibry. W umówionym miejscu, na przeciwko uniwersytetu czekaliśmy na Humaida.

On dostrzegł nas pierwszy - nie dość, że mocno odróżnialiśmy od tłumu wesołych studentów i mocno zasłoniętych (acz równie licznych) studentek, to stanowiliśmy centrum lokalnego zainteresowania. Co chwilę ktoś nas pozdrawiał, machał albo robił zdjęcia z ukrycia. Oman nie jest najbardziej turystycznym krajem świata, a niewielka Ibra z pewnością tym bardziej nie jest pierwszym wyborem podróżnika. Robiliśmy tu furorę.

Humaid wykłada na tutejszym uniwersytecie. Doskonale mówi po angielsku - jak kilka procent najlepszych studentów Omanu został wysłany na studia do Stanów (państwo pokrywa koszt czesnego, mieszkania i utrzymania studenta w obcym kraju). Mimo, że Oman nie stawia swoim zdolnym studentom żadnych warunków ani nie nakazuje obowiązkowo wrócić do kraju po iluś tam latach, niemal wszyscy wracają. Pewnie częściowo dlatego, że trudno gdzie indziej na świecie o tak dobre pensje na start (970 riali dla młodego absolwenta w sektorze publicznym, czyli niemal 10 000 zł; w sektorze prywatnym wynagrodzenia są nieco niższe), ale przede wszystkim dlatego, że Omańczycy są wyjątkowo ze swoim krajem i rodzinami związani.

KULTURA
O rodzimej kulturze mówiąc, fascynujące jest to, w jak odmiennym do Emiratów kierunku poszedł Oman. Mimo, że jest to kraj całkiem zamożny, to bogactwo nie jest tak ostentacyjnie tutaj widoczne. Faktycznie, niezłymi drogami jeżdżą tu niezłe auta, a ceny nie należą do szczególnie niskich, ale przez cały nasz pobyt mieliśmy nieodparte wrażenie, że Omańczycy swój dobrobyt traktują jako dodatek, a nie cel, zupełnie inaczej niż ich kuzyni z północy.
Może i tutejsi rybacy jeżdżą Lexusami i ze zdziwieniem reagują na pytanie o to gdzie kupić papierową mapę (przecież każdy na smartfona!), ale podjeżdżają tymi brykami do przydrożnych, zakurzonych knajpek z plastikowymi krzesłami, żeby napić się tej samej omańskiej karak tea (czyli herbaty z mlekiem i syropem z daktyli), co ich przodkowie kilka pokoleń wstecz. Nie znajdziecie tutaj Starbucksa czy sklepów z dizajnerskimi ubraniami. We wioskach nieodmiennie króluje kilka sklepików, koniecznie z zabawnie brzmiącym angielskim tłumaczeniem nazwy, czyli skromny barber shop, prosty i nieco obskurny coffee shop (kawiarnia), ciemny food stuff store (spożywczak, ew. w drugiej wersji general store), laundry (pralnia) i auto car wash.
I tyle, od lat.

Z drugiej strony, faktycznie, wszyscy oglądają tutaj amerykańskie filmy i czytają gazety po angielsku (to drugi język tutaj), ale wygląda na to, że do zachodniej kultury podchodzą bez niekontrolowanego zachwytu. Biorą z niej to co chcą i co wydaje się im wartościowe, jak dobre zachodnie auta czy wpuszczenie kobiet na uczelnie, ale żyją dalej po swojemu. Popijając tradycyjną herbatkę w tradycyjnych strojach.

Może wynika to z historii?

HISTORIA
Warto bowiem wiedzieć, że Oman, po długotrwałej zależności od Wielkiej Brytanii (chociaż formalnie pozostawał państwem niezależnym), w roku 1951 stał się całkowicie niepodległy. Rządzący wtedy sułtan Said III ibn-Taimur słynął z konserwatyzmu i okrucieństwa. W swoim fanatyzmie uznał, że jedyną słuszną drogą jest odizolowanie kraju od wszystkiego do złe i deprawujące. Zakazano mnóstwa rzeczy (a zwłaszcza tego, co pochodziło ze zgniłego zachodu), nawet słuchania radia, po zmierzchu bramy miast zamykano na klucz, a kraj na lata zamknął swoje podwoje dla postępu, modernizacji, a także dla odwiedzających. Oman stał się jednym z najbardziej odizolowanych krajów na świecie.
Kiedy w roku 1970 syn sułtana, Kabuz odsunął ojca od władzy i sam zasiadł na tronie, Oman był w ruinie. W tym sporym kraju istniały tylko 3 szkoły, 2 szpitale, domy budowane były z gliny, a asfaltowe drogi liczyły łącznie 10 km. Trudno było mówić o jakiejkolwiek infrastrukturze.
Mądry młody sułtan wziął się jednak do roboty i za cel swoich rządów obrał zmodernizowanie i otwarcie kraju. Wiedział jednak, że takich zmian nie można przeprowadzać na szybko i gwałtownie, działał więc metodą małych kroków i reformy przeprowadzał stopniowo. Dochody z wydobycia ropy przeznaczał głównie na inwestycje w kraju, dzięki czemu dzisiejszy Oman to kraj dobrze rozwinięty z wysokim poziomem życia mieszkańców. Edukacja i służba zdrowotna są dziś darmowe i dostępne dla wszystkich, powstała porządna sieć dobrych dróg (i wciąż budowane są nowe!), a miasteczka i wioski zostały zelektryfikowane.
Podobno sam sułtan co parę lat odwiedza wszystkie miejscowości w kraju, aby osobiście móc wysłuchać wniosków i próśb ludu. Podobno zdarzało się, że we wsi zakładano infrastrukturę elektryczną jeszcze podczas jego pobytu!
Mówi się, że Oman w 40 lat przebył drogę ze Średniowiecza do XXI wieku, a okres panowania sułtana Kabuza nazywa się omańskim Renesansem.

MONARCHIA
W Omanie panuje monarchia absolutna. Słowo sułtana ma moc ostateczną, chyba, że stoi w sprzeczności z prawem koranicznym Sułtan jest głową państwa, szefem rządu, ministrem spraw zagranicznych, finansów i obrony. Obowiązuje szariat, który zastępuje konstytucję i parlament.

Sułtan nie krępuje się korzystać ze swojego prawa. Bez słowa wyjaśnienia może anulować uczelniany projekt, nad którym pracujesz (zdarzyło się to właśnie naszemu gospodarzowi), ale z drugiej strony, jeśli jesteś kobietą zmuszoną do małżeństwa, możesz się zwrócić z prośbą o interwencję do sułtana. Władca jest tutaj sędzią ostatecznym.

Spore emocje wywołuje to, że sułtan chory na raka, który prawdopodobnie niedługo umrze, nie ma dzieci (a przynajmniej nikt o nich nic nie wie). Nie wiadomo więc kto będzie następnym sułtanem.
Protokół przewiduje, że po śmierci Kabuza cała rodzina królewska się zbierze i zdecyduje kto zostanie następcą. Mają na to 7 dni, w czasie których państwem rządzić będzie wojsko. Jeśli przez te 7 dni nie będą mogli się dogadać (co, jak się domyślacie, jest wielce prawdopodobne), otwarty zostanie list, który zmarły sułtan przed śmiercią zostawi 3 zaufanym osobom. W liście zawarte mają być jego wytyczne odnośnie tego, kto ma być kolejnym monarchą. Skłócona rodzina będzie musiała zaakceptować wolę sułtana.
Taka jest teoria, jak wyjdzie w praktyce zapewne niedługo zobaczymy.
Jedno jest pewne - ani pobliskie, wrogie Emiraty ani Arabia Saudyjska na pewno nie przepuszczą okazji, żebyś jakoś w omańskim kotle wtedy nie zamieszać.

ARABSKA WIOSNA
Pytamy Humaida jak to jest możliwe, że w Omanie, który tak wiele Kabuzowi zawdzięcza, i gdzie tak sułtan jest kochany, w czasie Arabskiej Wiosny wybuchły zamieszki.
Humaid zwleka chwilę z odpowiedzią. Nie wiadomo przecież do końca kto był inicjatorem tego olbrzymiego arabskiego zrywu. Wiemy jak to się skończyło w Tunezji, Libii czy Syrii. Trudno nie podejrzewać, że np. Arabia Saudyjska nie miała interesów w rozruchach w Omanie.
Jedno jest pewne, zapewnia Humaid, nikt z protestujących nie był przeciwko sułtanowi! Ludzie chcieli demokracji i sułtana w funkcji reprezentacyjnej (na wzór brytyjskiej królowej), a nie całkowitego odwołania Kabuza. Mimo to sułtan zareagował bardzo ostro - rewolucja została obalona (kto wie czy to nie było dla kraju lepsze?), a wielu ludzi skończyło w więzieniu, podobno zdarzały się nawet tortury.

POLITYKA
Oman ma złe stosunki z Emiratami i Arabią. Mimo to, Oman stara się raczej zachować neutralność i stać z boku wszelkich konfliktów szalejących na Bliskim Wschodzie.
Nie włączył się na przykład w krwawą wojnę w Jemenie. Z jednej strony, oficjalnie, Jemen przy pomocy Arabii Saudyjskiej i USA próbuje się tam stłumić islamistyczne rozruchy i zniszczyć bastion Al-Kaidy, z drugiej strony nie jest tajemnicą, że Arabia realizuje w ten sposób własne cele. W Omanie otwarcie mówi się, że jemeńska wojna została rozpętana przez Arabię przeciwko znienawidzonego przez nią szyickiemu Iranowi, wspierającemu Jemen. I jak to opowiedzieć się za którąś ze stron?
Ale Oman nie pomaga też uchodźcom z Jemenu i z Syrii.

FALADŻ
Wieczorem dołącza do nas Ahmed, przyjaciel Humaida.
Ahmed mieszka we wiosce w pobliżu Ibry i koniecznie chce nas tam zabrać. Nie oponujemy, bo dzięki temu zobaczymy faladż (w liczbie mnogiej: afladż), stare kanały nawadniające, będące częścią skomplikowanego systemu irygacyjnego, dzięki któremu na suchym Półwyspie Arabskim możliwa była uprawa roślin na większą skalę. Niesamowita inżynieria, wykorzystująca często siłę grawitacji, sprawiała, że nawet niezwykle skromne zasoby wody pitnej, efektywnie dzielone po równo między sąsiadów, były wystarczające dla całych osad. Nie bez przyczyny system został wpisany na listę UNESCO z następującym uzasadnieniem:
"(...)Efektywne zarządzanie wodą i jej sprawiedliwy podział zarówno w miastach, jak i na wsiach, wynika z niezmiennego od wieków poczucia wzajemnej zależności, z faktu wspólnych wartości łączących społeczność, a także z wiedzy czerpanej z obserwacji astronomicznych. Na infrastrukturę tego obszaru składają się również domy, meczety, zegary słoneczne oraz liczne wieże wartownicze zbudowane specjalnie dla obrony bezcennych systemów nawadniających. Ich obecność uświadamia odwieczną zależność żyjących tu społeczności ludzkich od aflaj(...)"

ARCHITEKTURA
Pytamy Humaida też o tutejszą architekturę - wioski mają bardzo rozproszoną zabudowę. Wynika to stąd, że ludzie raczej żyli z dala od siebie, bardzo dbano o prywatność. Natomiast rozrastające się rodziny kolejne domy stawiały obok siebie, tworząc niewielkie skupiska zabudowań. I taki styl pozostał tu do dziś.

Nad miasteczkami i wioskami czuwają smukłe wieże usadowione na okolicznych wzgórzach. To dawne wieżyczki strażnicze lokalnych plemion, które strzegły swoich terytoriów. Czasem aż trudno dostrzec wzgórze, które by nie miało na czubku ruin baszty.

IBRA
Humaid i jego przyjaciel zabierają nas na spacer po starej części Ibry, leżącej na uboczu od współczesnego centrum.
Po zmroku jest tu cicho, a mocne reflektory oświetlają na wpół zrujnowane zabudowania starego miasta. A miasto jest naprawdę stare - początki Ibry sięgają jeszcze czasów przedislamskich. To jedno z najstarszych miast Omanu było niegdyś ważnym centrum handlowym, religijnym i edukacyjnym. Dziś w ruinach żyje już niewiele osób, ten kto mógł przeniósł się do wygodniejszej, nowej części. Mimo to, panuje tu dobra atmosfera. Mijani wieczornie ludzie zagadują i uśmiechają, próbując zaprosić na herbatę do swoich domostw.
Och, jak nam dobrze w tym Omanie!




 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (11)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
stock
stock - 2016-09-07 23:01
Mocne wejście w Oman i dużo ciekawych faktów! Byłbym jednak ostrożny w kwestii geopolityki (Arabska Wiosna itd.) - tutaj zdanie jednej osoby może być mocno mylące.

Mnie zdumiał fakt, że to właśnie Oman w ostatnich czterdziestu latach dokonał największego skoku cywilizacyjnego ze wszystkich krajów świata.
 
marianka
marianka - 2016-09-07 23:21
Jasne! Podobnie jak przy relacji o spojrzeniu ekspatów na Emiraty, to bardzo subiektywna porcja informacji!
Ale masz rację, powinnam to mocniej podkreślić :)
 
mamaMa
mamaMa - 2016-09-12 20:25
Historia niesamowicie ciekawa, przeczytalam jednym tchem, gdyz niewiele wiem o tym kraju.
 
migot
migot - 2016-09-15 20:46
Oman coraz bardziej kusi... Bardzo ciekawa relacja!
A rzeźbione drzwi na starówce jak na Zanzibarze! Chociaż raczej zapewne na odwrót, to oni dostali swoje drzwi z Omanu...
 
marianka
marianka - 2016-09-15 21:58
@migot, bardzo bardzo polecam! To jeden z ciekawszych krajów, w których byłam!
 
 
marianka
Marianka
zwiedziła 37.5% świata (75 państw)
Zasoby: 673 wpisy673 3883 komentarze3883 12828 zdjęć12828 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.12.2021 - 01.01.2024
 
 
31.03.2016 - 26.07.2023