Faktycznie, religii w Kaliningradzie jest sporo.
Przede wszystkim odbudowano (z funduszy niemieckich) symbol miasta, Królewiecką Katedrę na Knipawie, niewielkiej wysepce w sercu miasta. Bardzo zniszczona w czasie wojny, do odwilży lat '90-tych funkcjonowała jako ruina. Dziś co prawda pełni funkcję muzeum i mauzoleum Kanta oraz sali koncertowej, ale znów nad miastem góruje wieża kościelna.
Dla zwolenników klimatów nowocześniejszych przy głównym punkcie miasta, przy placu Pobiedy, wybudowano nową, pozłacaną cerkiew Chrystusa Zbawiciela, do której co rusz zdążają kobiety z głowami przykrytymi chustkami. Dookoła niej rozłożył się mały targ ze wszystkimi możliwymi artykułami odpustowymi. Nic dziwnego, bo miasto przygotowuje się już do najważniejszego święta w roku – Dnia Zwycięstwa 9. maja.
Już od początku maja w sklepach kasjerki dodają do zakupów pomarańczowo-czarne wstążki św. Jerzego. Kolory dymu i bitewnych płomieni od wieków symbolizują w Rosji bohaterstwo i waleczność, naturalnie więc stały się kolorami II Wojny Światowej. Te dwukolorowe wstążki widać potem na autach, klapach płaszczy czy w wiązankach kwiatów złożonych pod miejskimi pomnikami. Mimo, że w Kaliningradzie nie ma wielkiego sentymentu do Mateczki Rosji, to Dzień Zwycięstwa celebruje się tu z niezwykłym oddaniem, a dzielnych weteranów, sowieckich gierojów darzy się wielką estymą.
Nie można się temu dziwić, bo Kaliningradczyków niewiele więcej łączy z tą ziemią.
*
- Masza, a ten Lenin koło dworca to Wam nie przeszkadza?
- Mnie to tam wsio rawno, naprawdę, niezbyt mnie to obchodzi.
Misza dodaje, że może jeszcze starzy ludzie mają do niego sentyment, ale z młodszego pokolenia to już raczej nikt nie jest zbytnim sympatykiem tej postaci. Ale nikomu nie przeszkadza, że główna ulica miasta to prospekt Lenina, jak w większości sowieckich miast zresztą.
Ale macie pojęcie, ile taka zmiana nazwy by kosztowała, rebiata?Koniec.