Wiecie co jest najlepszym antydepresantem?
Słońce, zapach kwiatów pomarańczy i taniec! Jeśli macie jakkolwiek wątpliwości w tej kwestii, albo wręcz przeciwnie, właśnie tego potrzebujecie, jedźcie do
Sewilli! To właśnie jest miasto, które zapewnia absolutnie wszystko co potrzebne do poprawy humoru!
Myśląc o dobrym humorze w Sewilli, nie da się nie zacząć od wszechobecnych
drzewek pomarańczowych rodzących kwiaty o niezwykłym zapachu i koszmarnie kwaśne owoce, czy też od małych
tapas barów, gdzie wieczorami można zobaczyć pokaz
flamenco w klimatycznej dzielnicy
Barrio de Santa Cruz.
Zaczęłam od oczywistości, ale co powiecie na poprawę nastroju na samą myśl o sewilskim
upalnym lecie i atmosferze znoju i satysfakcji po pracowitym dniu po wyjściu z
Antigua Fabrica de Tabacos (czyli dawnej fabryki tytoniu). A może w swoich marzeniach dostrzeżecie tam piękną Cygankę
Carmen, o której względy odbyła się najpiękniej wyśpiewana bitwa świata?
Jeśli szukacie bardziej poważnych wrażeń, z pewnością zachwyci Was największa gotycka świątynia Europy, czyli sewilska
Katedra. Wzniesiona, jak to zwykle w Hiszpanii bywało, na miejscu dawnego meczetu najdobitniej potwierdza dawną potęgę chrześcijaństwa na tych ziemiach. Jej najpiękniejszą chyba ozdobą jest sewilski symbol,
Giralda czyli olbrzymia i wysoka dzwonnica, będąca dawnym minaretem. Oj, i tu można sobie nieźle poprawić humor, gdy zamiast nużących stopni w górę, iść będziemy po wygodnych pochyłych rampach. To projekt pierwszych budowniczych, hiszpańskich Maurów, którzy założyli, że muezin na minaret będzie mógł wjeżdżać konno!
Mi chyba jednak bardziej niż katedra, humor poprawiła wizyta w naprzeciwległym
Alkazarze. Niesamowity przepych, bogactwo i ornamenty przyprawiają o zawrót głowy, ale ukojenie szybko przynosi wizyta w cudownych, zielonych ogrodach z licznymi palmami, fontannami i drzewkami pomarańczowymi. Nie wolno tam ulec skojarzeniom z pałacami Maroka - ten Alkazar wybudowany został już za panowania Hiszpanów! Choć traf chciał, że budowniczymi byli rzeczywiście
Mudejares (tłum.
ci, którzy mogą zostać) czyli arabscy robotnicy, którzy pozostali na Półwyspie Iberyjskim po rekonkwiście.
Jeśli nie dość nam wrażeń jak z bajki, to koniecznie przejść się trzeba w okolice
Plaza de España, aby zobaczyć budynek dawnego expo czy wystawy światowej (a dokładnie Iberoamerykańskiej) z czasów, gdy jeszcze na takie okazje budowano małe dzieła sztuki (kto pamięta jak powstała wieża Eiffle'a;)?). Zachodzące słońce, wzorzyste azulejos i piękna linia budynku były idealną mieszanką na wieczór!
A może bawi Was czarny humor? W takim razie spodobać Wam się może nowe muzeum, które ma w Sewilli zostać otwarte -
Muzeum Inkwizycji. Jedna z czarniejszych kart w historii Europy została zapisana właśnie tutaj - hiszpańska inkwizycja została założona w Sewilli w 1481 r. I choć trudno bez wstydu mówić o tym, co ten ruch zapoczątkował, to kto wie, może taki dystans do tych wydarzeń ze strony Sewilijczyków nie jest taki zły?
Za to z pewnością sporym dystansem musieli się oni wykazać obserwując postępy i koszty budowy tzw sewilskich grzybów. Mowa oczywiście o
Metropol Parasol czyli jednej z największych drewnianych konstrukcji świata. Ukończona nie tak dawno temu (w 2011) od razu stała się ikoną współczesnej części miasta. I rzeczywiście gigantyczne parasole czy też grzyby są niezwykle charakterystyczne, zaskakujące i sprawiają, że trzeba się na ich widok uśmiechnąć.
Jak cała Sewilla!
Andaluzjo, jesteś najlepszą poprawą nastroju!