'Targ wielbłądów, przyjdźcie jutro na targ wielbłądów!' - ta oferta mocno rozpaliła nasze myśli. Niosła ze sobą obietnicę egzotyki, autentyczności i czegoś nieprzewidywalnego.
Nie zastanawialiśmy się długo, zwłaszcza, że wszystko zdawało się szczególnie nam sprzyjać. Spotkane przypadkowo, acz doborowe towarzystwo, wynajęta naprędce luksusowa taksówka (bo jak inaczej nazwać wielkiego, oldskulowego Peugeota, wyglądającego jak z francuskich filmów drogi sprzed kilku dekad?), do której wygodnie zmieściliśmy się w 7 osób (mimo przepisowych 5), idealna pogoda i rewelacyjne humory - trudno chcieć czegoś więcej!
'Najpierw jedziemy do Doliny Cudów' - oznajmił nam dziarski kierowca. Jego niewzruszona pewność pozwalała nam zgadywać, że przed nami woził tam setki turystów takich jak my. Ot, wypróbowany lokalny ciąg atrakcji.
Osławiona Dolina Cudów (zwana też
Doliną Dakata) okazała się być piękną doliną pokrytą przedziwnymi formami skalnymi. Z daleka wyglądały jak kawałki szarej plasteliny rozrzucone tu i ówdzie, bez ładu i składu, bez pomysłu, tak tylko, aby zobaczyć ile z nich można na sobie ustawić. Towarzyszyła im jeszcze niska akacjowa roślinność i czasem wysokie kopce terminów. My przeszliśmy się tylko jej częścią, tą, która położona jest w pobliżu drogi, ale podobno można tam spędzić nawet i pół dnia włócząc się między skalnymi filarami. Ci, którzy będą mieć szczęście mogą ponoć zobaczyć nawet guźce, pawiany albo antylopę. Podobno widuje się też tutaj nawet lwy!
Pięknie tam naprawdę było, chociaż tak między nami, prawda jest taka, że podczas tego spaceru wśród skalnych cudów i tak nie mogliśmy doczekać się wizyty w
Babile, na osławionym już targu wielbłądów! Odbywa się on w poniedziałki i czwartki i jest ważnym zgromadzeniem dla tutejszych mieszkańców. Rzeczywiście już z daleka zza zarośli migały nam pokraczne wielbłądzie głowy osadzone na nieproporcjonalnie długich szyjach!
Na targ wstęp ma każdy i nie dajcie sobie wmówić, że za wejście trzeba zapłacić. Nie wszyscy natomiast pozwalają sprzedawanym zwierzętom robić zdjęcia (na szczęście takie osoby należą do mniejszości).
Sam targ mało przypomina tradycyjny targ ze stoiskami i jakimkolwiek porządkiem - panuje tam spory chaos, nieustanny rwetes, handlarze krążą w te i we wte między swoimi trzodami, a tylko luzackie wielbłądy nieruchomo stoją w miejscu, kompletnie sobie nic nie robiąc z tego całego zamieszania. Zobaczcie zresztą sami!
************************************************************
Informacje praktyczne:* Kurs walut: 6 birr to ok. 1 zł.
* Babile słynie także z rezerwatu słoni, do którego jednak nie zawitaliśmy.
* Tuż obok targu wielbłądów jest także i targ bydła, cieszący się znacznie mniejszym zainteresowaniem. Gdy tam dotarliśmy to chyba my byliśmy jego największą atrakcją i wszyscy chcieli sobie porównywać ze mną kolor skóry;)
Ceny:* Wynajęcie Peugeota 404 na pół dnia - 1000 birr
* Wstęp na targ wielbłądów - za darmo