Rok 2013 był dla mnie niezwykle łaskawy podróżniczo.
Teraz, gdy już się prawie kończy, a ja jestem na przededniu najbardziej oczekiwanej wyprawy od dawna, samej mi się nie chce wierzyć, że tyle mi się udało zobaczyć i doświadczyć w przeciągu ostatnich 365 dni.
Czuję się bardzo zadowolona i spełniona patrząc wstecz.
Dodam jeszcze tylko, że wstyd się przyznać, ale wciąż zostało mi do opisania tutaj kilka mniejszych i większych wycieczek. Trudno, będę mieć co robić w, przynajmniej z założenia, spokojniejszym roku 2014! Mimo, że nie mogę się już doczekać wszystkich niespodzianek, jakie on ze sobą przyniesie i mamy już kilka planów, to przyszły rok zapowiada się jednak trochę bardziej statycznie od bieżącego.
Ale tymczasem...
*
Odkąd przeczytałam 'Cesarza' Kapuścińskiego, strasznie zaczęłam marzyć o wyjeździe do Etiopii. Długo ze względów czasowych i finansowych taki wyjazd wydawał się dość odległy, ale wciąż to wielkie marzenie tliło się gdzieś z tyłu głowy. Zachowywałam wszystkie artykuły podróżnicze o tamtych rejonach, trzysta razy przeglądałam cudze zdjęcia w internecie i gromadziłam ciekawostki - a nuż się kiedyś przydadzą?
I proszę bardzo, jak zwykle moje nieprawdopodobne szczęście znów zadziałało i się udało! Najpierw znaleziona przypadkiem obiecująca promocja lotnicza, potem szanse na dłuższy rafałowy urlop i kilka innych, sprzyjających czynników i oto jedziemy - już za dwa dni!
Zanim jednak zdradzę cel naszej wycieczki, zapraszam do zgadywania. Ten, kto odgadnie najszybciej, dostanie pocztówkę z tego miejsca i mały, charakterystyczny dla tamtego rejonu upominek:) A ja obiecuję dorzucać tutaj czasem jakieś podpowiedzi, jeśli zgadywanie by szło opornie.
Powodzenia!