I znów czas gna do przodu, jakiś etap zamknięty, kolejna zmiana otoczenia, następne kilometry za mną.
Jedno zawsze takie samo - głód wrażeń i pasja poznawania nowych i tych odwiedzonych już miejsc.
Tak się złożyło, że na najbliższy czas mam nowy punkt wypadowy.
Do Genewy wracam już któryś, czwarty lub piąty raz. Nie jest to jedno z tych miast, które mnie olśniło do tego stopnia, żeby był to powód tych powrotów. Zawsze 'jakoś tak się składało'.
Nie znaczy to, że nie robię tego z przyjemnością, a wręcz przeciwnie, Genewa jedno z tych miejsc, gdzie po prostu przyjemnie trochę pobyć i pożyć.
Wciśnięta między dwa potężne pasma górskie - Alpy i Jurę wszystkim miłośnikom dziczy, wysokości i piękna może służyć jako rewelacyjny punkt wypadowy dla trekingów, bliskość malowniczego Jeziora Genewskiego zapewnia dostatek wodnych atrakcji, a położenie tego miasta na mapie wyjaśnia, czemu tak dobrze zaczynać krótkie i nieco dłuższe podróże właśnie tu.
Nie wiem jak długo tu zostanę, wiem natomiast, że postaram się ten czas wykorzystać jak najlepiej;)
Zapraszam!