Mój dobry przyjaciel mieszka w tej malutkiej miejscowości, więc skorzystałam z okazji i wpadłam tu z wizytą.
Wieś, mimo, że niewielka (mniej niż 1000 mieszkańców) ma się czym pochwalić. Nie mówię już o centrum, które wygląda bardziej na małe miasteczko, ale o XII-wiecznym zamku Château-Dauphin (a raczej jego pozostałościach), w którym wciąż mieszka hrabia (Gabriel de Germiny) ze swoją hrabiną;)
Sama wieś ma także dość 'starożytną' historię, bowiem została założona wokół mostu wybudowanego przez merowińskiego hrabiego, Sigiwalda, nazwanego na jego cześć Pont-Gibald, co szybko przekształcono do obecnego Pontgibaud.
Dzieje posiadłości nie były zbyt burzliwe (może z wyjątkiem konfiskaty zamku w czasie Rewolucji), życie raczej było spokojne i dobre, a współpraca między hrabią a mieszkańcami gminy układa się harmonijnie. Co mnie urzekło, każdy kto tylko chce (oczywiście z mieszkańców) może uprawiać swoją działkę w pałacowych ogrodach!
Zamek i ogrody można zwiedzać, a dochody ze sprzedaży biletów wstępu idą na renowację zamkowych zabudowań, które niestety dość tego potrzebują.
To, co poza zamkiem warto tu zobaczyć, to stary cmentarz i 'pogrzebową' kaplicę na wzgórzu, z której rozciąga się ładny widok na miasteczko. Zajść można także do Musée des mines d'Argent, muzeum znajdującej się niegdyś w pobliżu kopalni srebra, której historia sięga czasów galo-rzymskich.
Ot, mała francuska wioska;)