Geoblog.pl    marianka    Podróże    Paris, Paris!    Miasto gofrów, koronek i sikajÄ…cych cz. 1 - Bruksela Górna
Zwiń mapę
2011
29
kwi

Miasto gofrów, koronek i sikających cz. 1 - Bruksela Górna

 
Belgia
Belgia, Bruxelles
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2146 km
 
Mimo że potraktowana przez nas po macoszemu, stolica Zjednoczonej Europy rozczarowała nas pozytywnie. Może dlatego, że nie oczekiwaliśmy po Brukseli zbyt wiele...

Tym razem podróżowałam z Blondyną i Tomaszem, a w Brukseli dołączył do nas Rafał. Jakoś tak wyszło, że jechałam sama pociągiem z Paryża dość wczesnym rankiem. Koszmarnie zaspana doczłapałam na miejsce i już miałam zasnąć, gdy usłyszałam 'Are you on Erasmus exchange?'. No i tak się zaczęło - okazało się, że moja sąsiadka to Chorwatka będąca na Erasmusie w Orleanie. Trudno szukać sympatyczniejszej rozmówczyni - przegadałyśmy całą podróż (ona jechała odwiedzić rodzinę w Belgii) i zaoferowała mi potem towarzystwo na moje pierwsze, samotne godziny w Brukseli.
I rzeczywiście, z dworca odebrał nas jej kuzyn, wpadliśmy na chwilę do jego mieszkania i ruszyliśmy na podbój miasta. Musieliśmy się spieszyć, bo jedyna okazja, żeby zobaczyć Parlament Europejski w piątki to godzina 10 rano... Udało się, chociaż w ostatniej chwili.
Na pocieszenie dostaliśmy po audio guidzie (wszystko na szczęście jest tam za darmo) w wybranym języku (jest każdy z unijno-urzędowych) i przewodniki po parlamencie. Trzeba przyznać, że wszystko jest dość dobrze zorganizowane - audiogajdy skutecznie zastępują przewodników, grupa jest tylko delikatnie naprowadzana przez pracowników parlamentu i każdy ma czas odsłuchać nagrania;)

Z ciekawostek:
- jedno z najważniejszych osiągnięć Parlamentu (w sensie, że właśnie tym się chwali na wejściu) jest zredukowanie opłat roamingowych w Unii;)
- do budżetu UE wpływa rocznie średnio 240 euro na mieszkańca, a funkcjonowanie Parlamentu Europejskiego kosztuje każdego z nas średnio 3 euro rocznie:D
- wszędzie tam (tzn wśród pracowników) przewijały się kobiety w ciąży. Na serio, proporcja była dość zadziwiająca;) (co nie dziwi już tak, gdy przyjrzy się sztandarowemu hasłu PE czyli walce z dyskryminacją kobiet)
- w roku 1998 próbowano zakazać silikonowych wkładek w celu powiększenia biustu (pewnie w ramach walki z dyskryminacją:D)
- 'Parlament Europejski pracuje dla Ciebie'
...

No i oczywiście pękałam z dumy przed moimi współtowarzyszami gdy była mowa o tym kto jest przewodniczącym, a jakże;)

Gmach Parlamentu Europejskiego (nazywanego 'Caprices des Dieux' czyli kaprysy bogów, czego chyba nie trzeba wyjaśniać;)) charakteryzuje się dość nowoczesną architekturą, ale muszę przyznać, że przypadł mi do gustu. Do niewątpliwych zalet należy jego położenie - tuż przy Parc Leopold, parku utworzonego na miejscu dawnego zoo, utworzony oryginalnie jako park nauki. Spotykało się tam wielu naukowców, m.in. Maria Skłodowska czy Albert Einstein. Mieści się tam zresztą do tej pory kilka instytutów naukowych i muzeów. My minęliśmy np. Institut Royal des Sciences Naturelles.

Warto też przejść się chwilę o tzw. Quartier Europeen, gdzie znajdują się najważniejsze budynki administracyjne Unii Europejskiej.

Wkrótce potem dołączyły do nas Blondaski, a Alex (Chorwatka) z kuzynem się pożegnali. Kocham takie spotkania!
A my wzięliśmy się za poważne zwiedzanie stolicy;)

Zaczęliśmy od tzw. Brukseli Górnej, czyli tradycyjną siedzibą francuskojęzycznej arystokracji i rodziny królewskiej (bo trzeba wiedzieć, że w dwujęzycznej, przestrzegającej podziału Belgii jedynie stolica jest uznana za bilingualne miasto).

Jako pierwsze odwiedziliśmy jedno z najważniejszych dla Belgów miejsc, narodowy kościół Belgii, katedrę św. św. Michała i Guduli. Co prawda katedrą został dopiero w drugiej połowie XX wieku, ale od zawsze było to miejsce wyjątkowe dla tego narodu. Podobno od co najmniej XI w. wnosił się już tutaj kościół, a dziś można podziwiać mury zbudowane w stylu gotyku brabanckiego. Wnętrze dość puste, w wyniku splądrowania przez ikonoklastów w końcówce XVI wieku i muszę przyznać, że w porównaniu do tego, do czego przyzwyczaił mnie gotyk francuski, jednak mnie nie porwało. Za to trzeba temu kościołowi przyznać 3 plusy:
- duże wrażenie robią olbrzymie posągi apostołów znajdujące się na potężnych, gotyckich filarach.
- witraż 'Sąd Ostateczny' nad wejściem: przepiękne, żywe kolory i pietyzm z jakim witraż został wykonany nie pozwalają go pominąć
- położenie: kościół wnosi się na wzgórzu górującym nad starówką, co pięknie podkreśla jego rangę i majestat;)

Do polecanych rzeczy należą jeszcze: złocona figurka św. Guduli, barokowa, drewniana ambona i monumentalne organy.

Chwilę później znaleźliśmy się w samym centrum tej dzielnicy czyli Quartier Royal. Jak sama nazwa wskazuje, to właśnie tutaj mieszkali władcy Belgii i najwyższy sort szlachty. Podobno dlatego, że położenie na wzgórzu (zwanym Coudenberg) gwarantowało lepsze powietrze niż w zatłoczonej Brukseli Dolnej...

Kiedyś stał tu olbrzymi pałac Coudenberg, jednak został strawiony przez pożar w czasie zaledwie 6 godzin! Nie odbudowano go, lecz zamiast niego (poświęcając też kawałek średniowiecznych terenów łowieckich książąt brabanckich) utworzono Parc de Bruxelles i szereg pałaców. I tak powstała dzielnica królewska;)

My zaczęliśmy od Parku. Zwłaszcza przy temperaturze, która panowała tego dnia (i nie należała do niskich), ocienione drzewami alejki i szereg fontann stanowiły dla nas prawdziwą oazę;) Park otoczony jest pięknymi klasycystycznymi budynkami. Wiele z nich zasługiwałoby na poświęcenie im większej ilości czasu, no ale cóż, my go nie mieliśmy;) Wspomnę tylko, że do najistotniejszych należą Palais de la Nation (od północy) gdzie urzęduje belgijski parlament, od zachodu Palais de Beaux-Arts czyli długo projektowane centrum życia kulturalnego miasta, uroczy Hotel Ravenstein, Musee Instrumental i klasycystyczne Musee de la Dynastie.

Całości dopełnia położony po południowej stronie parku Palais Royal, wciąż będący oficjalną siedzibą monarchów Belgii (chociaż król na stałe mieszka w pałacu w Laeken), mieszczący się przy Place Royale. Na dachu powiewała podniesiona flaga, co oznacza, że król przebywa w kraju. Ciągła inwigilacja;)
Niestety otwarty jest dla turystów tylko między lipcem i wrześniem. Tak więc my mogliśmy tylko pomarzyć o Wielkiej Sali Tronowej, Małej Białej Sali i Sali Lustrzanej...

Place Royale, przy którym leży pałac też jest godny uwagi. Wiele sobie po nim obiecywaliśmy, bo słynie podobno jako namiastka Wiednia, którego to wielbicielem był Karol Lotaryński (który zarządził przebudowę ruin Pałacu Coudenberg). Rzeczywiście, zgodnie z obietnicą, brukowany plac otaczają eleganckie, kremowe, klasycystyczne budynki, ale cóż, do Wiednia jednak z Brukseli daleko:)

Coś czego bardzo, bardzo żałuję to to, że nie weszliśmy w końcu do Musees royaux des Beaux-Arts, które znajdują się w pobliżu. I które słyną jako jedne z najlepszych muzeów sztuki w tym regionie. Dla samego brueghel'owskiego 'Spisu ludności w Betlejem' chętnie bym się tam przeszła, a to przecież nie koniec...

Drugie muzeum, którego mi żal to muzeum komiksu, z którego słynie ten niewielki kraj. Ale cóż, następnym razem;)

Dość już zmęczeni powlekliśmy się ulicą rue de la Regence w stronę olbrzymiego gmachu Palais de Justice, który wieńczy tę aleję i jest widoczny z prawie każdego miejsca w Brukseli. I to był strzał w dziesiątkę - wyjątkowo fotogeniczne miejsce;)
Nie dość, że zajmuje więcej miejsca niż Bazylika św. Piotra w Rzymie (!), wyróżnia się wyjątkowo harmonijną (jak na klasycystyczne budynki) bryłą, to jeszcze tętni życiem, bowiem wciąż mieszczą się tam brukselskie sądy. Jak na to, że nie jestem zbytnią fanką klasycyzmu, muszę przyznać, że bardzo mi się podobało.

Wreszcie przyszedł czas na lunch, więc doczłapaliśmy do położonej w miarę blisko knajpki i pierwsze co zamówiliśmy to słynne belgijskie piwo!

DYGRESJA:
Co trzeba zrobić w Brukseli:
- wypić belgijskie piwo: checked!
- zjeść belgijskie czekoladki: checked!
- zjeść frytki: prawie checked!;)
- zjeść gofry: checked!
- kupić coś z koronki: ten punkt pominęliśmy ze względu na ceny oryginalnych koronek i jakość koronek nieoryginalnych (czyli chińskich;))
- przeczytać komiks: checked!

Dla amatorów piwa - warto tutaj spróbować któregoś z tych:
* Duvel: dość mocny i wyrazisty smak (nie jestem fanką)
* piwa trapistów (czyli mnichów, którzy doskonalą swoją piwną recepturę od średniowiecza): m.in. chimay, blonde leffe i najmocniejsze Westvleteren;
* Lambic poddawane, jako jedyne na świecie, fermentacji spontanicznej (niestety nie próbowałam)
* Kwak: piwo o uroczej nazwie, którego amatorkami są przede wszystkim kobiety, np. Blondi (czyli autorka meg3be.geoblog.pl ;)) i ja:D Czasem można je kupić w wersji wiśniowej lub malinowej;)
* Hoegaarden: piwo w wersji blond;)
KONIEC DYGRESJI

Ostatnimi naszymi punktami w tej dzielnicy były dwa place: Place du Grand Sablon i Place du Petit Sablon.

Pierwszy z nich, większy mieści się na skarpie (swoją drogą, klucząc bocznymi uliczkami w jego okolicach można znaleźć naprawdę świetne punkty widokowe!) w miejscu, gdzie kiedyś biegła piaszczysta droga do dolnej części miasta. Jest to miejsce bardzo ruchliwe i burżujskie. Blondynę prawie straciliśmy tam na rzecz wystawy z czekoladkami:D W weekendy odbywa się tam dość ekskluzywny targ staroci.
Plac od ulicy oddziela gotycki (gotyk brabancki, a jakże), przepiękny kościół Notre-Dame du Sablon. Dawna świątynia cechu kuszników charakteryzuje się prostotą i harmonijnością oraz pięknymi witrażami. A już mieliśmy tam nie wchodzić...

Po drugiej stronie ulicy znajduje się niewielki, zadrzewiony Place du Petit Sablon z fontanną upamiętniającą hrabiów Egmonta i Hoorna, przywódców powstania przeciwko rządom hiszpańskich królów. Dalej, za placem znajduje się Palais d'Egmont wzniesiony dla matki hrabiego Egmonta, straconego za bunt, obecnie jest tam belgijskie MSZ.

I tak ledwo chodząc zakończyliśmy wizytę w Górnej Brukseli. W następnym odcinku schodzimy w dół!;)


******

Żałuję jeszcze tylko, że nie zdążyliśmy zobaczyć XIX wiecznego Parc du Cinquantenaire zbudowanego jako pamiątka z okazji jubileuszu 50ciu lat niepodległości Belgii (kraj ten uzyskał niepodległość dopiero w 1830 roku!). Znajduje się tam przepiękny (niestety widziany tylko na zdjęciach) łuk triumfalny i łuk centralny, muzeum armii, muzeum historii sztuki, muzeum motoryzacji i Wielki Meczet (zbudowany początkowo dla kaprysu władcy).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
rav
rav - 2011-06-01 21:56
checked! :-)))
 
zula
zula - 2011-06-02 05:33
...opis o smaku belgijskiej czekoladki !!! - pozdrawiam :)
 
mirka66
mirka66 - 2011-06-02 22:12
Bruksela dla mnie to piekne i sympatyczne miasto.
 
 
marianka
Marianka
zwiedziła 38% świata (76 państw)
Zasoby: 677 wpisów677 3902 komentarze3902 12918 zdjęć12918 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.03.2016 - 26.07.2023
 
 
22.02.2023 - 11.03.2023