Święto pracy spędziliśmy w czerwonej (co za zbieg okoliczności:)) Bolonii. Na głównym placu miasta pełno było świętujących członków którejś z partii politycznych.
Bolonia piękna, zachwycająca długimi, arkadowymi chodnikami.
Mówi się o niej, że
Bolonia jest NAUKOWA, bo to tu założono najstarszy w Europie uniwersytet,
Bolonia jest CZERWONA, bo sympatyzuje się tu tradycyjnie z partią komunistyczną (patrz tytułowe, widoczne wszędzie goździki),
Bolonia jest TŁUSTA, bo to tu spróbować można najlepszych dań na całym półwyspie Apenińskim.
Nie było nam tak łatwo w południe znaleźć wygodnie miejsce na zjedzenie spaghetti po bolońsku (koniecznie), pizzy wraz z bardzo włoską mozarellą, wymyślone tu tortellini (które wbrew pozorom są tu bardziej obowiązkowe niż spaghetti bolognese), szynki parmeńskiej i ravioli;)
Cóż, nasz cel zjedzenia jak największej ilości włoskich potraw wymaga wielu poświęceń:)