Po Litwie przyszedł czas na Łotwę i jej najwyższy szczyt,
Gaiziņkalns.
Tutaj już wyzwanie było nieco większe niż poprzedniego dnia - Gaiziņkalns jest wyższa i ma aż 312 m. Do tego podejście jest nieco stromsze i dłuższe niż na Litwie - szliśmy na górę może nawet i z 15 minut! ;)
A było to tak:
Rano wyruszyliśmy z Onikszt na Litwie. Gaiziņkalns położona jest w samym środku Łotwy, na tzw. 'samym środku niczego'. I rzeczywiście, mimo, że nasza trasa odległościowo nie była zbyt wielka, to pokonywaliśmy ją w dość długo. Łotwa bowiem przywitała nas deszczem i fatalnymi drogami. Z głównych ‚ekspresówek’ (samych w naprawdę słabym stanie) w bok odbijały często drogi szutrowe. Ciekawostką było to, że te szutrówki miały czasem nawet miejsca na mijanie się aut i pełne oznakowanie.
Złośliwie przyznam, że jadąc przez łotewski krajobraz bardzo mocno się zastanawialiśmy jakim cudem Łotwa ma wyższe PKB niż Polska (i podobne średnie wynagrodzenie). Ktoś może wie?
Startowaliśmy z punktu oznaczonego na mapie jako
Gaiziņkalns Parking. I to polecam ustawić sobie w nawigacji - ustawienie samej Gaiziņkalns powoduje, że nawigacja wyprowadza na manowce.
Deszcz powoli ustępował, więc ruszyliśmy całkiem stromym trawiastym zboczem do góry. Po chwili natrafiliśmy z kolei na szutrową drogę, prowadzącą już mniejszym nachyleniem w górę. Po może 15 minutach marszu doszliśmy do górnej stacji wyciągu narciarskiego (w końcu bycie najwyższą górą kraju zobowiązuje! ;)), w pobliżu której znajduje się najwyższy punkt Łotwy. Kiedyś stała tu wielka betonowa wieża, ponoć super popularna atrakcja turystyczna. Była jednak w tak fatalnym stanie, że wchodzenie na nią stało się niebezpieczne i została zburzona. Dziś stoi tu niewielka drewniana wieżyczka, na którą jednak nie da się wejść.
Zrobiliśmy kilka pamiątkowych fotografii i ruszyliśmy tą samą trasą w dół.
No i git, 2 na 3 szczyty wyjazdu zaliczone!
*
Na koniec dodam jeszcze, że nocowaliśmy w malutkiej miejscowości
Gaujiena, tuż przy granicy z Estonią. Mimo swoich dłuuuugich korzeni, sama wioska jakoś szczególnie urokliwa nie jest. Słynie jedynie z pięknego, klasycystycznego pałacu, wybudowanego w połowie XIX w. (dziś wygląda on dość zaniedbanie i mieści się tu szkoła) i słabo zachowanych ruin XIII-wiecznego zamku Adsel (to dawna nazwa wsi), siedziby Zakonu Kawalerów Mieczowych.