Z niecierpliwością wyglądałam przez okno samochodu.
Pędziliśmy prostą drogą przez zakurzony krajobraz pylistego pustkowia. Jak okiem sięgnąć rozciągały się jedynie skały, pył, wyschnięte mikro roślinki i pustka. Aż po horyzont.
W pewnym momencie droga zaczęła się wznosić coraz wyżej, skał przybywało, a moja niecierpliwość sięgnęła zenitu.
Intensywnie czekałam na zmianę krajobrazu.
Jechaliśmy do Salali, miasta na południowym krańcu Omanu.
to tam, gdzie ostry klimat pustynny zmienia się w łagodny podmuch monsunu
khareef, a wilgotność i temperatury subtropikalne sprawiają, że jest to jedyne miejsce w kraju szczycące się bujną i soczystą zielenią (w lecie - sezonie deszczowym oczywiście). Dzięki temu możliwa jest tutaj uprawa owoców, warzyw i palm kokosowych.
Podobno latem jadąc do Salali od północy można dostrzec niezwykłe miejsce, gdzie, jak od linijki, kończy się pustynia, a zaczyna tropikalna zieleń. Punkt, w którym ten sam kraj staje się kompletnie innym miejscem.
Bardzo na to czekałam!
Aż wreszcie, jest! Jest!
W wyższej partii gór udało nam się dostrzec to miejsce, gdzie Oman pustynny zamienił się w Oman tropikalny! Co prawda, w pierwszych dniach października było już dobrze po sezonie, roślinność niestety była nieco wyschnięta, ale linię zmiany było widać wyraźnie!
*
Salala to stolica całego południowego regionu (muhafazy) Zufar i jedno z dwóch miejsc w całej Arabii, gdzie występuje monsun (drugie to północny skrawek Jemenu).
I kto wie, czy to nie kwestia klimatu, ale Salala od zawsze szczyciła się swoją odrębnością od reszty kraju i półwyspu. W dawnych czasach zarządzana przez lokalnych kalifów z gór Qara, dopiero w późniejszych wiekach została włączona do Omanu. I mimo, że nawet przez pewien czas pełniła funkcję stolicy kraju (w czasie rządów poprzedniego sułtana), zachowała swoją odrębną atmosferę. Co ciekawe, w przeciwieństwie do całego Omanu, gdzie większość to wyznawcy Ibadytyzmu, tutaj króluje najbardziej popularny wśród Muzułmanów sunnizm. Jest tu także relatywnie dużo, w stosunku do reszty kraju, imigrantów z Indii, Bangladeszu, Pakistanu i Wschodniej Azji.
A może przyczyną tej odmienności tej odmienności jest to, że Salala kiedyś była ekstremalnie bogata.
Przyjazny klimat sprzyjał uprawie warzyw i owoców, położenie ułatwiało handel z Chinami, ale prawdziwe bogactwo regionowi zapewniło
kadzidło. Już w starożytnym Rzymie cenione bardziej niż złoto (i mające od niego wyższą cenę), sprowadzane do Europy ryzykownymi
szlakami kadzidlanymi, w hurtowych ilościach zamawiane przez Kościół Chrześcijański, tutaj po prostu sobie rosło.
Arabia Szczęśliwa.
Tak cennemu i charakterystycznemu dobru należy się osobny wpis (wkrótce), a tymczasem wracam do naszej podróży.
Do Salali wjechaliśmy pięknie utrzymaną aleją obsadzoną palmami z wypielęgnowanym zieloniutkim trawnikiem.
Dopiero patrząc na jego intensywną zieleń zorientowaliśmy się jak bardzo tęskniliśmy za widokiem tego koloru!
Zieleń w Salali można spotkać prawie wszędzie - miasto jest dumne z rozlicznych, bujnie obsadzonych roślinnością działek i małych plantacyjek owoców. Zwykle tuż koło nich ulokowane są małe, urocze stoiska z owocami, warzywami i kokosami. Sprzedawcę poprosić można o świeżo wyciskany sok z dowolnych owoców, albo o rozłupanie kokosa, tak aby można było wypić pyszną wodę kokosową prosto z wnętrza przez rurkę.
Zachwyciło nas też tutejsze wybrzeże. Aby doń dotrzeć musieliśmy po cichu przejechać obok ogrodzonego wysokim murem pałacu sułtana, wokół którego obowiązuje surowy zakaz trąbienia. Trzeba przyznać, że władca spędzający tutaj część swojego roku (to tutaj Qabooz się urodził) ma do swojej wyłącznej dyspozycji potężny kawał morskiego brzegu.
Trudno mu się dziwić - tutejsze nadbrzeże jest przepiękne: biały piasek, wysokie giętkie palmy kokosowe (jakże odmienne od popularnych wszędzie indziej daktylowych!), jasne budynki i mewie sejmiki, a w tle zielone działki i moc owoców.
To prawda, że Salala zupełnie nie przypomina reszty kraju.
*
Jeśli zostajecie w tym mieście na dłużej, warto zrobić sobie wycieczkę do którejś z okolicznych atrakcji. Przewodnik wymienia m.in. domniemany grób proroka Hioba, położony na wzgórzu z pięknymi widokami albo ruiny starożytnego miasta Ubar, zwanego Piaskową Atlantydą. Ubar było ponoć miastem ekstremalnie bogatym i ekstremalnie grzesznym. Mówi się, że jego mieszkańcy swoją postawą rozgniewali samego Boga, który w gniewie doszczętnie je zniszczył. Sceptycy co prawda winią raczej jakąś spektakularną katastrofę naturalną, ale faktem jest, że podania o Ubar na wieki zachowały się okolicznych legendach.
Informator* 1 OMR to ok. 10 zł
* Jeśli będziecie odwiedzać Salalę w piątek, pamiętajcie, że jest to muzułmański dzień święty, więc większość sklepów, restauracji i atrakcji będzie zamknięta (przynajmniej przed południem).
Ceny* cappuccino: 0.8 OMR
* arabski deser do kawy: 0.5 OMR
* danie obiadowe w restauracji: 1.2 - 2.2 OMR
* napój kokosowy: 0.2 OMR