Geoblog.pl    marianka    Podróże    Arabia Szczęśliwa - Oman i Emiraty    O drogach Omanu
Zwiń mapę
2015
01
paź

O drogach Omanu

 
Oman
Oman, Sharqiya Sands
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 930 km
 
Poza całą gamą skojarzeń, jakie we mnie budzi Oman, o których już pisałam, jest jeszcze jedno - bezkresne, ciągnące się po bezludny horyzont drogi.

Podobnie jak większość podróżujących do Omanu, wynajęliśmy auto.
Mimo, że zwykle staramy się podróżować transportem publicznym albo autostopem, tutaj musieliśmy zrobić wyjątek. Sieć transportu publicznego jest tu dość słaba - nie ma kolei, a całkiem wygodne busy jeżdżą rzadko i tylko w niektórych kierunkach. A ze względu na słabe zaludnienie i ruch na drogach w niektóre miejsca autostopem byłoby dość trudno dojechać. Ponadto, planując spanie głównie w namiocie i rozbijanie się na dziko, znacznie wygodniej było nam dysponować własnym środkiem transportu.

Wypożyczyliśmy więc auto.
Formalności były krótkie, sprawdziliśmy jeszcze czy auto na pewno ma działającą klimatyzację (w tutejszych warunkach to mus) i napęd na 4 albo wszystkie koła i ruszyliśmy w trasę!
Swoją drogą, zauważyliśmy, że Omańczycy w zdecydowanej większości preferują auta jasne - na drogach dominował kolor biały i srebrny. Tak też było i w naszym przypadku, podróżowaliśmy srebrną Hondą CRV.

Początkowo baliśmy się wizji spędzenia wielu godzin za kierownicą i olbrzymich odległości do pokonania (Oman to wielki i bardzo słabo zaludniony kraj), ale cudowny, zróżnicowany krajobraz sprawił, że nasze obawy okazały się być bezpodstawne. Również i słabość Omańczyków do super ozdobnych rond (z wymyślnymi konstrukcjami, mini wieżyczkami czy pięknymi klombami i trawnikami w środku) dostarczała nam sporo rozrywki.

Trzeba przyznać, że sieć dróg w Omanie może nie jest imponująca (z drugiej strony, drogi asfaltowe tak naprawdę zaczęły tutaj powstawać dopiero 40 lat temu), ale ich jakość nie pozostawia nic do życzenia. A do tego masa nowych dróg ciągle powstaje. Zadbaliśmy o jak najbardziej aktualną mapę w GPSie, ale i tak nie wszystkie nowo wybudowane trasy były w niej dostępne.
Autostrady czy też główne drogi przelotowe miały często tylko jeden pas ruchu w danym kierunku, ale ze względu na mały ruch na drogach było to zupełnie wystarczające. Często nie widzieliśmy żadnego innego auta aż po horyzont.

Dobre drogi, niezłe auto, pusta trasa, czego chcieć więcej?
Aż kusiło, żeby wcisnąć gaz do dechy i pruć przed siebie. I rzeczywiście, mieliśmy wrażenie, że nikt tutaj nie zważa na znaki i zakazy. Bywało, że jechaliśmy ok. 100 km/h przy ograniczeniu do 60-ciu i wszyscy, dosłownie wszyscy, nas wyprzedzali!
Nie pomagały też licznie rozmieszone przy drogach radary - auta Omańczyków mijały je obojętnie w szalonym pędzie. Początkowo byliśmy przekonani, że to po prostu atrapy fotoradarów, o czym miejscowi wiedzą, pozwalaliśmy więc sobie na przekroczenie prędkości, ale szybko okazało się, że to był błąd.
Radary działają świetnie, a do tego w Omanie obowiązuje absolutny brak tolerancji dla przekraczania prędkości nawet o kilometr (nie tak jak w Polsce, gdzie tolerancja wynosi do 10 km/h), a po prostu Omańczycy nic sobie nie robią z mandatów. Na nas po powrocie do Polski czekał spory rachunek do zapłacenia.

Nie spotkaliśmy natomiast prawie żadnych punktów policyjnej kontroli (może ze względu na panującą tutaj zabójczą temperaturę?). Za to na samym południu parę razy zatrzymano nas na wojskowych checkpointach. Sprawdzono nasze prawa jazdy, zapytano o kraj pochodzenia i puszczono dalej. Wzmożoną czujność prawdopodobnie spowodowała pobliska granica z Jemenem, gdzie toczy się krwawa wojna (i skąd przenika do Omanu sporo uchodźców).

Jedynym sposobem na zmuszenie Omańczyków do zwolnienia są więc progi zwalniające, których na drogach jest bardzo dużo, zwłaszcza w pobliżu miejscowości i osiedli. Trzeba na nie uważać, bo często są ukryte i niewidoczne z daleka.

Uważać trzeba także na małe, gwałtowne powodzie (oczywiście podczas lub po deszczu), kiedy to niżej położone części drogi mogą zostać zalane przez nagle powstałe rzeki (wadi). Takie miejsca są oznaczone przez specjalne znaki wadi crossing.

Przy tym wszystkim, wbrew temu przed czym ostrzegał przewodnik, kultura jazdy, przynajmniej poza stolicą, jest bardzo wysoka. Omańczycy jeżdżą co prawda dość szybko, ale ustępują miejsca wyprzedzającym i robią miejsce zmieniającym pas. Faktycznie, w Muskacie nie wyglądało to tak różowo, ale w całej reszcie kraju naprawdę nie było na co narzekać.

Miłe było także to, że gdy zatrzymywaliśmy się po drodze aby zrobić zdjęcie albo rozprostować nogi, często zdarzało się, że zatrzymywały się i inne auta, a ludzie wysiadali, aby się z nami przywitać i pogadać. Szalenie lubiliśmy takie pogawędki.

Na głównych drogach, zwłaszcza w pobliżu większych miast popularny jest także autostop, choć korzystają z niego w zdecydowanej większości imigranci. Parę razy zdarzyło się i nam kogoś podwieźć, ale niestety podróżujący z nami Pakistańczycy i obywatele Bangladeszu (jak się ich nazywa jednym słowem?) nie znali prawie w ogóle angielskiego, rozmowa więc się zupełnie nie kleiła.

Nie mieliśmy zupełnie problemu z parkowaniem, nawet w większych miastach i Muskacie. Miejsca wszędzie było pod dostatkiem.

W Omanie, w przeciwieństwie do Polski, bardzo szybko przyjęły się automatyczne skrzynie biegów. Może dlatego taką popularnością cieszą się wszelkie rodzaje McDrive'ów? :)
Swoją drogą, faktycznie w przydrożnych zajazdach czy kawiarniach raczej nikt nie siedzi przy stolikach. Auta podjeżdżają, trąbią i wtedy ktoś z obsługi podchodzi, aby przyjąć zamówienie, które potem podaje prosto do auta. Mało kto chce wychodzić z wygodnie zimnego pojazdu.

Absolutnie najlepszą stroną podróżowania autem po Omanie jest tankowanie i przyjemne zaskoczenie przy uiszczaniu opłaty za benzynę. Za napełnienie baku o pojemności 58 litrów płaciliśmy między 30 a 50 zł.
Stacje benzynowe wyglądają bardzo europejsko, znajdziemy tu zresztą większość dobrze nam znanych marek. Co ciekawe z kolei sklepy w nich funkcjonujące przypominają bardziej zakurzone, wioskowe sklepiki z bazowym jedynie asortymentem, głównie spożywczym. Z pewnością nie znajdziemy tu papierowych map.

O mapach mówiąc, szczęśliwie większość znaków po drodze ma nazwy miejscowości zapisane w alfabecie arabskim i angielskim. Trzeba jednak uważać, bowiem brak spójnej transkrypcji i tak Ras al-Hadd bywa zapisywane jako Ras al-Hudd albo wręcz Ras al-Hud. Podobnie jak Sohar vel Suhar czy Wadi Dawkah - Wadi Douka. Tak samo rzecz się ma z wszelkimi automapami i GPSem.

Na koniec jeszcze jedna ważna kwestia.
Fail gorąco nas przestrzegał, żeby broń Boże nie jeździć po prowincjonalnych albo nieoświetlonych drogach w nocy. Często bowiem zdarza się, że na drogi wychodzą wielbłądy, których po ciemku można nie zauważyć. A zderzenie z takim gigantem jest tragiczne w skutkach.
Zresztą, widzieliśmy to na własne oczy - na poboczu drogi leżała przewrócona na bok wielka ciężarówka, a obok niej wielbłąd z wykręconą szyją. Szczęśliwie w szoferce nie było już kierowcy, którego prawdopodobnie zabrano już do szpitala.
Takiego spotkania lepiej nie ryzykować.

*

Podsumowując, jeżdżąc po Omanie, warto pamiętać:
* o zabraniu elektronicznej mapy albo GPSa;
* o wypożyczeniu auta z działającą klimatyzacją;
* o tym, że w kraju obowiązuje zerowa tolerancja dla jazdy pod wpływem alkoholu. 0.0 promila we krwi jest nieprzekraczalne;
* o tym, że nie ma tam też tolerancji przy przekraczaniu dozwolonej prędkości. Mandat należy się już przy jeździe o 1 km/h za szybko;
* o tym, że mandat można dostać także za jazdę brudnym autem;
* że wymagane jest międzynarodowe prawo jazdy.

*

Na koniec jeszcze kilka słów o mijanych przez nas krajobrazach.
Jadąc z okolic Sur na samo południe kraju, do Salali, mijaliśmy najpierw wspaniałą pustynię Sharqiya Sands (znaną także pod nazwą Wahiba). Zajmuje ona obszar ok. 12 500 km2 i ciągnie się przez spory kawał wzdłuż nadmorskiej autostrady. Bywa, że jęzory piaskowych wydm wchodzą prosto na asfalt drogi. A pustynia słynie z naprawdę sporych i pięknych wydm - niektóre osiągają nawet 100 metrów.
Swoją drogą, pustynia ta jest bardzo niejednorodna. Mijaliśmy zarówno malownicze piaszczyste wydmy jak i płaskie, zakurzone pustkowia. Spotkaliśmy też niejednego wielbłąda :)
Na samą pustynię też warto się wybrać, ale absolutnie nie należy tego robić bez przewodnika albo przynajmniej towarzystwa jeszcze jednego samochodu, na wypadek gdyby jeden z nich się zepsuł.

Z kolei dalej na południe krajobraz zdominowały pola naftowe i potężne szyby wiertnicze. Te widoczne z daleka konstrukcje, nieustannie pracujące z maszynową wytrwałością miały w sobie coś wrogiego i nieprzyjemnego. Z dużą ulgą przejechaliśmy te tereny, aby znaleźć się wśród zupełnie odmiennego południowego krajobrazu. Ale to już temat na kolejny wpis.







Informator
* 1 OMR to ok. 10 zł
* w Omanie wymagane jest międzynarodowe prawo jazdy;

Ceny
* tankowanie baku do pełna: 3-5 OMR;







 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (22)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (10)
DODAJ KOMENTARZ
genek
genek - 2016-09-25 22:52
Ile wyniósł mandat? Po jakim czasie dotarł? Jak trzeba było go opłacić? Jak myślicie co by się z Wami stało jak byście nie zapłacili? O tym jak sie nazywa mieszkaniec Bangladeszu wie pewnie Iworyjczyk albo Kabowerdyjka :)))
 
marianka
marianka - 2016-09-25 22:56
Mandatów było kilka, chyba z 5 albo 7. Łącznie do zapłaty ok. 1000 zł.
Wypożyczalnia po prostu ściągnęła nam pieniądze karty po wszystkim, więc nie było nawet dylematu płacić czy nie płacić :)
 
genek
genek - 2016-09-25 23:02
nieźle i weź tu panie wypożycz samochód :))
 
mamaMa
mamaMa - 2016-09-25 23:56
Podobno Banglijczycy, ale głowy nie daję.

W pierwszej chwili pomyślałam, że po co płacić mandaty z Omanu, ale wynajemcy samochodów jakoś się przez drogowymi piratami muszą ratować;-)
Przeczytałam wpis i ...pojechałam z Wami i...fajnie się jechało:-)
 
zula
zula - 2016-09-26 00:27
...no i ja przeczytałam...mandat można więc podzielić przez 5 osób a będzie pewno więcej czytających!
Z wielką przyjemnością poogladalam zdjęcia!
 
stock
stock - 2016-09-26 07:20
Za moich czasów, czyli trzy lata temu, międzynarodowe prawo jazdy nie było wymagane. Zależy chyba od wypożyczalni.

Ja miałem więcej szczęścia, bo raz ewidentnie widziałem błysk fotoradaru, ale nic mi potem nie przyszło :)
 
BPE
BPE - 2016-09-26 08:19
no .....nieźle ! dzięki za te wszystkie informacje , mam nadzieję, że się kiedyś przydadzą !
 
tealover
tealover - 2016-09-27 09:12
Po Twojej relacji Oman wylądował bardzo wysoko na mojej liście ^^
 
migot
migot - 2016-10-06 14:13
Ojojoj... to ładnie popłynęliście na tych mandatach! Do nas ostatnio przyszły mandaty z... Armenii ;) Ale aby zobaczyć kwotę trzeba się zalogować na jakąś stronę - na razie udajemy, że o niczym nie wiemy ;)
 
mirka66
mirka66 - 2018-04-10 23:25
A nie mozna bylo zaplacic wielbladami ? :)))
 
 
marianka
Marianka
zwiedziła 38% świata (76 państw)
Zasoby: 677 wpisów677 3902 komentarze3902 12918 zdjęć12918 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.03.2016 - 26.07.2023
 
 
22.02.2023 - 11.03.2023