Kontynuując szlak miejsc przeciętnej urody, ale nieprzeciętnego znaczenia odwiedziliśmy sąsiadującą z Górą Nebo
Betanię nad Jordanem.
Już sama nazwa zwiastuje miejsce niezwykłe -
Betania to aramejska
Beit Anniya czyli
Dom skrzyżowań. I choć dziś krzyżują się tutaj drogi wielu, to do bodaj najważniejszego przecięcia się dróg doszło tutaj przed dwoma tysiącami lat.
Nad tutejszą wodą, nad brzegiem życiodajnej rzeki Jordan, spotkał się ostatni wielki prorok żydowski, Jan Chrzciciel, i Jezus z Nazaretu, uznany za Bożego Syna. Ten pierwszy udzielił chrztu temu drugiemu, wypełniając jednocześnie misję swojego życia. O charyzmie tych dwóch mężczyzn i sile tego spotkania świadczą pełne emocji zapiski ówczesnych i opowieści o plotkach jakie ono wtedy wzbudziło. Przełom i zmiany czuć pewnie było niemal w powietrzu.
I dzisiaj będąc w tym miejscu ma się poczucie, że coś tutaj musi się zmienić. Choć w tej oczekiwanej przemianie zbyt wiele duchowości tym razem nie ma.
Gdy mijaliśmy naszym turystycznym busikiem kolejne graniczne checkpointy (wkraczaliśmy na de facto 'No Mans Land'), gdy patrzyliśmy na pilnujących granicy znudzonych żołnierzy, gdy widzieliśmy zasieki i zdawaliśmy sobie sprawę, że jeszcze parę lat temu teren ten był zaminowany, czuliśmy, że coś tutaj, na tej ziemi, musi się zmienić.
Absurd tego otoczonego bronionymi granicami miejsca sięgnął zenitu, gdy stanęliśmy nad samą rzeką Jordan i wpatrywaliśmy się w jej płytki tutaj nurt, a z jego drugiego brzegu machali do nas turyści z konkurencyjnego, izraelskiego kompleksu chrzcielnego. Oddzieleni rzeką i rozmaitymi środkami bezpieczeństwa, wymieniliśmy krzycząc nad wodą kilka uprzejmości typu 'Hej, jak tam w Jordanii?', 'Super! A jak Izrael?' i sami szybko zaczęliśmy się śmiać z tej dziwnej sytuacji.
To prędzej czy później się zmieni. Czuć to w powietrzu.
Ta ziemia potrzebuje zmiany.
*
Wbrew temu co większość z nas myśli, do legendarnego chrztu nie doszło w samej rzece Jordan. Zgodnie z ustaleniami archeologów, Jan chrzcił przy ujściu mniejszego źródła, które wpadało do Jordanu. Działo się to zresztą w miejscu, gdzie rzeka była płytsza, więc powstał bród, przez które prowadził szlak handlowy. Lokalizacja była więc idealna.
Nie tak łatwo było ją jednak ustalić w czasach współczesnych. Mimo obecnego tutaj intensywnego kultu wczesnych chrześcijan, miejsce to na długie wieki popadło w zapomnienie. Nie było łatwo odnaleźć go z powrotem - poszukiwań nie ułatwiała przebiegająca tędy zaminowana granica między Jordanią i Izraelem, więc dopiero po pokoju zawartym w 1994 i oczyszczeniu terenu można było zacząć wykopaliska. Oczywiście towarzyszyły im spore kontrowersje, które ucichły po odprawionej tu przez Jana Pawła II mszy, która oficjalne potwierdziła, że jeśli pielgrzymować, to tu:)
Dzisiaj to miejsce (jak i konkurencyjny, izraelski kompleks nad Jordanem) rzeczywiście odwiedzane jest przez tłumy pielgrzymów, z których niektórzy decydują się nawet na odnowienie chrztu w pobliskim, koszmarnie zanieczyszczonym dziś Jordanie.
Po janowym źródle nie zostało nic - w jego miejscu dziś jest bury stawek i ruiny wczesnochrześcijańskiego kościoła św. Jana Chrzciciela tuż obok. Tutejszej wody nikomu nie wolno dotknąć, wyjątek zrobiono jedynie dla papieża Franciszka.
Chrzcielnej wody dotknąć nie można, ale za to można przejść się pasażem pod daszkiem z trzciny, ciesząc oczy kwitnącą bugenwilą. Można popatrzeć sobie na szeroką panoramę okolicy i na złotą kopułę prawosławnej cerkwi położonej tuż nad Jordanem.
Można popatrzeć na majaczące na horyzoncie bryły kilku innych chrześcijańskich świątyń, każdą należącą do innego wyznania. Jest armeńska, grecka, protestancka. Znowu łapie nas zaduma, jakie to smutne, że w takim miejscu chrześcijanie nie mogą się dogadać i współdzielić jednego kościoła.
No nic, przewodnik nas ponagla, bo koniecznie chce abyśmy odwiedzili jeszcze mały sklepik z pamiątkami.
Czas nam ruszać dalej!
Informator* 1 JD to ok. 5 zł
* 1 JD = 1000 fils
* niestety nie da się tu dotrzeć transportem publicznym. Można próbować autostopu albo negocjować cenę taksówki z Madaby;
* na teren kompleksu wjechać można jedyne specjalnym busikiem z przewodnikiem, który kursuje co 30 minut (ze względów na środki bezpieczeństwa nie wpuszcza się tutaj samotnych turystów);
Ceny* taksówka po okolicy (cena po naprawdę ostrym targowaniu): 30 JD
* wstęp na teren kompleksu i usługi przewodnika: 12 JD