Białoruś i Litwa mają ze sobą o wiele więcej wspólnego niż chciałyby przyznać.
Widać to było zwłaszcza we wczesnych latach '90 gdy obie młodziutkie demokracje próbowały obrać nowy kierunek odnosząc się jednocześnie do swojej tradycji narodowej.
Problem w tym, że oba państwa w równym stopniu i równie zasłużenie czują się spadkobiercami Wielkiego Księstwa Litewskiego. Bo jakkolwiek nazwa, tytulatura i stolica by sugerowały, to właśnie białoruski język (ruski urzędowym językiem WKL), tradycje i terytorium były kulturalną dominantą tego państwa.
Nic więc dziwnego, że pierwszą flagą wybraną przez nowo powstałą Republikę Białorusi była dawna biało-czerwono-biała flaga Wielkiego Księstwa (nie wybrana przez Litwę tylko i wyłącznie dlatego, że owe kolory zbyt mocno kojarzą się z Polską (!)), a słynna 'Pogoń' długo była rozważana jako nowe państwowe godło.
Białoruś i Litwa mają więc o wiele więcej wspólnego niż się wydaje na pierwszy rzut oka.
Gdzież jednak widać takie podobieństwa lepiej niż w kuchni?
Jest ona wolna od złych sporów, etnicznych podziałów czy nacjonalizmu. Jeśli chcieć mówić o różnicach, to można prędzej w kontekście warstw społecznych - dworskiej czy chłopskiej.
Właśnie z tego powodu z premedytacją postanowiłam o litewskiej i białoruskiej kuchni opowiedzieć w jednym i tym samym, ostatnim odcinku tej wycieczki.
Panie i Panowie, zapraszam do kresowego stołu!
********************
Chyba pierwszym daniem, jakie przychodzi na myśl, gdy mowa o Białorusi są
draniki. Bardzo podobne do naszych placków ziemniaczanych można spotkać podawane z kwaśną, gęstą śmietaną, maczanką (mięsno-śmietanowy sos) lub zapiekane z kiełbasą i śmietaną.
W ogóle ziemniaki to jeden z głównych produktów, jakie spotkamy w tutejszej kuchni. Niezwykle popularną
babkę ziemniaczaną spotkamy także na naszym Podlasiu. Nowością dla nas za to mogą być
kartoflaniki czyli ziemniaczane kulki smażone na mocnym ogniu albo
ziemniaczana kiszka.
Podobnie jak u nas, na stole królują także i potrawy mączne - rosyjskie
pielmieni,
kołduny,
kibiny,
czeburieki i moje ukochane
bliny podawane na tysiąc sposobów (ze śmietaną, z siekanym jajkiem, ze śledziem czy bardziej wykwintnie, z kawiorem). Sama Litwa szczyci się także
cepelinami czyli ziemniaczanymi pyzami (znanymi u nas jako kartacze).
Kresowy stół nie może także obejść się bez zup. W menu znajdziemy dobrze nam znane barszcz, żur czy rozmaite chłodniki.
Cały ten region słynie z cudownego chleba (kto z nas nie wdycha czasem za bochenkiem wileńskiego, czarnego chleba?), a tereny litewskie słyną z produkcji znakomitego
kindziuka, czyli suchej, długo dojrzewającej wędliny (jego mniej 'ostrą' wersją jest
bandziuk).
Z bardziej 'egzotycznych' dla nas dań mięsnych znajdziemy tu wędzone
uszy świńskie.
Osobny paragraf należy się Karaimom i ich specyficznej kuchni, w której króluje mięso barana. Od baranich wędlin i kiełbas (
sud dżuk), po baranie lub wołowie
kibiny albo większe od nich
ajaklyki czyli wielkie pierogi nadziewane mięsem. A kto nie przepada za aromatem baraniny na pewno nie pogardzi
jazmą, czyli chłodnikiem ogórkowo-czosnkowym.
Miłośnicy dań słodszych (lub obfitszych śniadań) na pewno zakochają się w
syrnikach (serowych placuszkach) i wszelakiego rodzaju racuchach. Tradycyjny deser z kolei to
kułaga przygotowana z owoców leśnych i sfermentowanego ciasta gryczanego.
A co do picia?
Oczywiście niezmiernie popularny za naszą wschodnią granicą
kwas chlebowy, słodki lub wytrawny. Znajdziemy tu też całkiem niezłe piwo, sporo wódki,
miodów pitnych, a bliżej morza Bałtyckiego także i dobry cydr.
Och, właśnie się rozmarzyłam;)