Że zbuntowaliśmy się. Czy zginiemy, czy będziemy żyć,
Uważamy, że Algieria powinna żyć,
Więc bądź nam świadkiem!
Hymn Algierii (fragment)Są takie wspomnienia, które warte są więcej niż tysiąc słów i obrazów.
Najbardziej cieszą te, które pojawiły się zupełnie niespodziewanie, a pozwoliły czuć się wyjątkowo, serdecznie i radośnie. Takie, które przywoływane po czasie, dają mnóstwo pozytywnej energii i wiary w ludzi.
Dla mnie jednym z takich momentów był czas spędzony na plaży w Tipasie. Zostaliśmy zaproszeni na spotkanie członków algierskiego CouchSurfingu, który działa tam jak nigdzie indziej. Ujmująca gościnność, która dla nas stała się cechą charakterystyczną tego kraju, żywiołowa spontaniczność, szaleństwo, brak uprzedzeń i ta najbardziej miła, obustronna ciekawość, która sprawia że rozmowa tak dobrze i łatwo się klei. To wszystko oświetlało piękne światło zachodzącego afrykańskiego słońca, które sprawiło, że my (pierwszy raz chyba w moim życiu) zrezygnowaliśmy ze zwiedzania, aby zostać tam jeszcze chociaż chwilę dłużej!
CouchSurfing w AlgieriiO samym CouchSurfingu (
strona www) już chyba pisałam, wspominając, że to w dużej mierze na nim opieraliśmy tę wyprawę. Taka forma podróżowania ma masę zalet - poza tymi oczywistymi, finansowymi, pozwalała nam na prowadzenie długich i szczerych rozmów z ludźmi i prawdziwe poznawanie krajów, w których byliśmy. Czyli coś, co cenię sobie najbardziej.
Nieraz takie dialogi dowodziły nam jak często ślepo i z wyższością nasza europejska kultura patrzy się na te inne, pokazywały jak wiele rzeczy moglibyśmy przeoczyć albo niedocenić, a przede wszystkim dawały do myślenia.
Ze wszystkich miejsc, gdzie korzystałam z dobrodziejstw CouchSurfingu, to właśnie w Algierii zachwycił mnie on najbardziej. Tutaj, poza niesłychaną gościnnością i oczekiwaniem wręcz na gości (pisałam o tym we wpisie poświęconym Algierii), czuć prawdziwą wspólnotę między tymi ludźmi. Organizują masę spotkań, wspólnych wyjazdów, przyjaźnią się i 'podrzucają' sobie gości z miasta do miasta (
'Musicie pojechać do tego miasta. Tam wcale nie jest niebezpiecznie. Znam tam...'). Do organizacji należą nawet ci, którzy nie mają możliwości oferowania noclegu - jeden z naszych znajomych wynajął na własny koszt pokój dla swojego gościa w jednym z lepszych hoteli w mieście! Ktoś inny proponuje przewóz z miasta do miasta, a jeszcze inny bierze wolne w pracy, aby spędzić ze swoimi gośćmi.
Prawdziwe święto bezinteresownej, cudownej gościnności!
One, two, three, viva l'Algerie!*********************************
Dla tych, którzy wylądują w Tipasie i będą chcieli zrobić coś poza szaleństwem na plażyTipasę warto odwiedzić nie tylko dla morza (ci, którzy mnie znają, wiedzą, że spędzanie czasu na plaży jest dla mnie horrorem), ale przede wszystkim dla unikalnych ruin z czasów Fenicjan (osada handlowa), Rzymian (baza wojskowa, służąca do podboju Afryki Północnej) i Bizancjum (kościół, bazylika, cmentarz). W sąsiedztwie znajdziemy też tajemnicze kopce wraz z najsłynniejszym kurhanem-tumulusem zwanym Grobowcem Królów Numidyjskich (a także często, nie wiedzieć czemu, grobowcem chrześcijan). Miejsce to zostało docenione wpisem na listę UNESCO.
Informator* Na liście UNESCO: ruiny ('Tipaza - zabytki z czasów bizantyjskich').