Świętujemy zakończenie dwóch długich kontraktów,
to że mamy przed sobą kolejną wyprawę i że wiosna już w pełni.
Podglądając nieco blog pani Zuli
(http://zula.geoblog.pl/podroz/18622/nice-grasse-st-paul-antibes-cannes-i-eze-francja-i-monte-carlo-2012)
ruszamy więc na Lazurowe Wybrzeże i do Prowansji.
Nie ma lepszego miejsca na świętowanie zbliżającego się lata!
*********************************************
Nicea to...chłodna morska bryza, cudownie orzeźwiająca w upalny dzień i lekki dotyk kwietniowego słońca,
plażowicze w każdym wieku opalających się na wielkich ręcznikach lub nieco bardziej luksusowych leżakach, leżąc na kamienistych plażach, pełni nadziei, że mimo wiatru już na wiosnę nabędą wzorowej opalenizny,
plejada doskonale ubranych ludzi poszukujących rozmaitych rozrywek na słynnej Promenadzie Anglików pełnej flag, palm i białych ławek,
nieprawdopodobny kolor morza i spienione fale świetnie dopełniające hasło reklamujące wiecznie słoneczną pogodę w tym mieście,
soczysta zieleń bujnej roślinności, która zdaje się wyzierać z każdego niezabudowanego miejsca,
beztrosko wakacyjny klimat o każdej porze roku
i krzyczące mewy.
Nicea to także...wąskie uliczki, którymi przeciskamy się między wysokimi, pastelowo-słonecznymi domami o przymkniętych okiennicach, dzięki którym wewnątrz może udaje się zachować przyjemny chłód w samo południe,
małe stragany sprzedające mydełka, lawendę i tysiące pocztówek w bajecznych kolorach,
albo targ z najlepszymi, świeżymi prowansalskimi specjałami i kwiatami,
dźwięk kropel wody spadających z licznych fontann i gwaru miasta pulsującego życiem o każdej porze,
górująca nad miastem wykonana z mozaikowych dachówek kopuła katedry Sainte-Réparate, kryjącej szczątki zamęczonej świętej, wyrzucone na brzeg właśnie w tym miejscu,
wysokie wzgórze z Parc du Château, malowniczym wodospadem, miękkimi trawnikami, wesołymi dziećmi i cudownym widokiem na dachówki starego miasta.
Ale i Nicea to...ruchliwy port i drugi co do wielkości gospodarczy rynek we Francji,
absolutna stolica Lazurowego Wybrzeża i kurort modny wciąż od ponad stu lat,
cudownie położone lotnisko, którego pas startowy wrzynający się w morze zawsze powoduje panikę u lądujących pasażerów,
przystań jachtowa, nad którą spędzać można godziny marząc o rejsie na jednym z tych niedostępnych pokładów,
luksowe hotele i kasyna nad brzegiem morza, przytulne hosteliki ukryte w uliczkach starówki i kempingi z basenami dla rodzin z dziećmi (i studentów;)),
monumentalne budynki cerkwi św. Mikołaja, Pałacu Sprawiedliwości czy ruiny rzymskich term i amfiteatru z czasów, gdy miasto nazywało się Nicaea.
No i na koniec, Nicea to...muza artystów - malarzy, kompozytorów i pisarzy, gdzie wciąż słychać jeszcze ludzi mówiących po prowansalsku,
raj dla wielbicieli Sztuki przez duże 'S' - z licznymi muzeami malarstwa, sztuki nowoczesnej, a także zbiorami dzieł Matisse'a i Chagalla (z największą na świecie kolekcją twórczości tego drugiego!)
albo raj dla wielbicieli dobrej kuchni - masa małych i dużych knajpek, bistr i restauracji z bogatym menu,
to menu z sałatką nicejską z tuńczykiem, sycącą tartą Pissaladière, Ratatouille, warzywami nadziewanymi mięsem, owocami morza w olbrzymich ilościach, oliwą i zapachem ziół, a wszystko to popite wyśmienitym, prowansalskim winem (choć nikt przecież nie odmówi sobie bardziej francuskich deserów jak crème caramel czy mousse au chocolat...;))
Nicea to moje ukochane miasto, zaspokające potrzeby wszystkich zmysłów!