Lało.
Zresztą mało powiedziane - deszcz zacinał tak mocno, jakby chciał przekonać nas, że kurtki, parasole i kaptury nie pomogą nam uchronić się przed tym brytyjskim chrztem. Jazda na rowerach w tych warunkach nie jest wielką przyjemnością, zwłaszcza gdy na rondach wciąż nieco mylą się nam zasady ruchu lewo- i prawostronnego.
Cóż, traktowaliśmy ulewę jednak jako naturalny dodatek,
bowiem wybieraliśmy się do chyba najbardziej brytyjskiego miejsca,
jakie znaleźć można w Wielkiej Brytanii;)
Największy i najdłużej wciąż zamieszkany zamek na świecie,
jedna z oficjalnych rezydencji królowej, gdzie wydaje ona swoje wiosenne przyjęcia,
1000-letnia twierdza nad brzegiem Tamizy,
a przede wszystkim niemy świadek zawiłych dziejów najbardziej popularnej monarchii świata.
Dał on zresztą imię aktualnie panującej dynastii.
W dwóch słowach - zamek Windsor.
Historia tego miejsca przenika się z historią Anglii.
Wszystko zaczyna się rzecz jasna od Wilhelma Zdobywcy, który długo i starannie dobierał miejsce, które przyczyni się do umocnienia pozycji króla na nowo podbitej ziemi. Potem już było łatwiej - pierwszy dwór, pierwsze kamienne budynki, XIV wieczna późnogotycka kaplica św. Jerzego...
Na ostatni spoczynek udał się tu znakomity poczet władców - Edward IV, Henrykowie VI i VIII i wielu Jerzych.
Tak jak i państwo, tak i zamek nabierał rozpędu. W XVII wieku surowe wnętrza nabierają imperialnego rozmachu, choć radość z tego na długi czas przysłonił dzień 7-mego lutego 1649 roku, kiedy przywieziono tu zdekapitowane ciało Karola I. Dumny wiek XIX z kolei przyniósł tu wręcz rewolucyjne zmiany - korzystając z dobrodziejstw rozwijającej się myśli technicznej i romantycznej mody dobudowano kilka wież z machikułami i główną, masywną Okrągłą Wieżę.
Szybko jednak przyszła kolejna królewska żałoba - w roku 1861 zmarł tu na tyfus ukochany wielkiej Wiktorii, książę Albert.
Zrozpaczona królowa dobudowała prywatną kaplicę ku jego pamięci oraz specjalne mauzoleum w parku. Jednak chyba najsmutniejszym wydarzeniem, jakie naprawdę dotknęło zamek był pożar z roku... 1992. Wystarczyło zbyt mocne światło reflektora i suchy materiał, aby doszczętnie spłonęła duża część pałacu. Pięcioletnia, kunsztowna renowacja na szczęście przywróciła zamkowi blask, a królowa znów może tu pić popołudniowe herbatki w towarzystwie najbardziej znamienitych i bliskich jej gości.
Podziwialiśmy najpiękniejsze trawniki na świecie, zmianę warty, prywatne zdjęcia Elżbiety II czy olbrzymi domek dla królewskich lalek, jednak to, o czym myśleliśmy najwięcej to pochodzący stąd Order Podwiązki.
Edward III zafascynowany opowieściami z arturiańskich czasów postanowił stworzyć w 1348 r. swój własny zakon rycerski. Potrzebował jednak czegoś, co jednoczyłoby oddanych mu kawalerów, tak jak Okrągły Stół. Taki symbol szybko się sam odnalazł - na jednym z licznych królewskich bali księżna Salisbury publicznie zgubiła własną podwiązkę. Gdy koszmarnie zawstydzona próbowała zatuszować jakoś swoją wpadkę, rozochocony król ubiegł ją i sam ubrał ów nieszczęsny fragment bielizny wygłaszając słowa, które później stały się mottem jego rycerzy: 'Honi soit qui mal y pense' (czyli 'Hańba temu, kto o tym źle myśli').
Gdy oficjalnie powstał już zakon Rycerzy Orderu Podwiązki (choć przyjmowano doń także i szlachetnie urodzone damy - Ladies of the Garter), król rozbudował zamek o wielką salę dla nich, George Hall.
Każdy z odznaczonych orderem, podczas najważniejszej tutejszej ceremonii z mszą w kaplicy św. Jerzego otrzymuje od królowej łańcuch ze złota i emalii, odznakę (The George) i gwiazdę (które muszą wrócić do Windsoru po śmierci obdarowanego). O wiecznej chwale kawalerów Orderu przypominają ich flagi i tarcze herbowe wiszące w kaplicy, które rycerze Orderu Podwiązki winni dostarczyć na własny koszt. Pewnie kiedyś, gdyby dobrze się przyjrzeć można było dostrzec flagi dwóch polskich królów, kawalerów tego orderu, Kazimierza IV Jagiellończyka i Henryka Walezego.
Gdy żegnamy się z zamkiem, wciąż mokniemy w strugach deszczu.
Zachmurzone niebo sprawia, że jego mury wydają się być jeszcze bardziej surowe, ponure i majestatyczne.
Ale w końcu zamknięte są w nich całe wielkość i potęga Wielkiej Brytanii.