Geoblog.pl    marianka    Podróże    Szampan i mamałyga - Sylwester w Mołdawii!    Kwartał ormiański
Zwiń mapę
2011
27
gru

Kwartał ormiański

 
Ukraina
Ukraina, Lwów
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 294 km
 
Lwów jest jednym z moich ukochanych miast. Piękny, wciągający i magiczny o każdej porze roku. To czy jestem tu pierwszy czy piąty raz nie ma nigdy znaczenia - zawsze jestem jednakowo zafascynowana.

Tym razem byliśmy tu na krótko. Dotarliśmy starym i sprawdzonym sposobem - wczesny wyjazd z Krakowa pociągiem, busik z Przemyśla do Medyki (tym razem mieliśmy promocję, bilet kosztował tylko 1 zł, aczkolwiek trzeba było uważać, bo Pan kierowca nie wydawał reszty - 'a czy ksiądz wydaje resztę?'), przejście granicy na piechotę z miłą niespodzianką - zlikwidowano odwieczne kartki z danymi zameldowania przy przekraczaniu ukraińskiej granicy, marszrutka do Lwowa na dworzec - to tylko 60 km;) Jedno (dłuższe) przedpołudnie i jest się na miejscu.

Kilka krótkich godzin, które mieliśmy spędziliśmy na kupnie biletów w dalszą drogę, obiedzie w ukochanej Pyzatej Chacie (ku naszej uciesze otworzono nową bliżej centrum, przy prospekcie Szewczenki, dawnej ulicy Akademickiej) i spacerze po mieście. Niestety musieliśmy zdecydować się tylko na część miasta i wybór padł na kwartał ormiański. Znajduje się on po północnej stronie Rynku w obrębie ulic Krakowskiej, Łesi Ukrainki (dawnej Skarbkowskiej) i Drukarskiej. Wjeżdżało się tu przez dawną Bramę Krakowską, która już nie istnieje.

Ormianie, utalentowany naród kupiecki, mieli wielki wkład w rozwój Lwowa. Pierwsi z nich opuścili swoją ojczyznę w wyniku najazdu Turków Seldżuckich i prześladowań. Poprzez Krym i Ruś wędrowali głównie do wschodniej i centralnej Europy. Ich skupiska można było spotkać więc we wszystkich miastach dawnej Rzeczpospolitej. Ormianie zajmowali się handlem i pośrednictwem handlowym z krajami na wschodzie. Początkowo, jako jedni z nielicznych prowadzili handel towarami orientalnymi. Szybko rozwinęło się potem i ormiańskie rzemiosło - złotnictwo, zdobnictwo, garbarstwo, produkcja dywanów i, wydawałoby się typowo polskich, pasów kontuszowych!

Nie bez powodu zaczęto Ormian nazywać 'Żydami wschodu'.
Prężny i zaradny naród szybko zaczął być doceniany przez polskich władców. Znany z tolerancji religijnej Kazimierz Wielki nadał im szereg przywilejów handlowych i samorządowych, a kościół ormiański we Lwowie podniesiony został do rangi katedry.

Lwów stał się nieformalną stolicą Ormian w Rzeczpospolitej. Istniały tu ormiańskie szkoły (powszechne, gimnazja i szkoły średnie), kształcono ormiańskich duchownych, a na lwowskim uniwersytecie funkcjonował lektorat tego języka. Majętni Ormianie założyli także swój bank oraz organizowali liczne ormiańskie bale charytatywne. Ich kultura kwitła.

Inteligentni i pacyfistyczni Ormianie szybko się asymilowali. Wielu z nich nosiło polskie tytuły szlacheckie, żeniło się z Polkami - Ormianie jako chrześcijanie (Armenia to pierwszy kraj, który oficjalnie przyjął chrześcijaństwo) o wiele cieplej byli przyjmowani jako sąsiedzi niż Żydzi. Co prawda kościół ormiański był niezależny od Rzymu, w późniejszych latach (1630 r.) jednak Ormianie na ziemiach Polski zawarli unię z Rzymem i stali się katolikami obrządku ormiańskiego. Przyczyniło się to rzecz jasna do jeszcze szybszej ich polonizacji.

Często więc zdarzało się, że czołowi działacze ormiańscy byli także polskimi patriotami. W naszej historii zasłużyło się wielu ormiańskich arcybiskupów (ormiańska archidiecezja lwowska zajmowała tereny nie tylko polsko-litewskie, ale także Mołdawię i Wołoszczyznę oraz Krym!), m.in. Józef Teodorowicz, ostatni arcybiskup lwowski Dionizy Kajetanowicz, aktywnie ratujący Żydów (któremu ZSRR dało wybór: albo zerwanie z Rzymem albo więzienie. Biskup zmarł więc męczeńską śmiercią w łagrze w 1954 r.) czy uwielbiany przez Lwowian Izaak Mikołaj Isakowicz 'Złotousty'.

Jego pomnik możemy oglądać w najważniejszym, osnutym mgiełką zapomnienia i tajemniczości zabytku kwartału ormiańskiego - katedrze ormiańskiej pw. Wniebowzięcia NMP. Do tej przepięknej świątyni nie tak łatwo się dostać - wejście ukryte jest między budynkami ulicy Krakowskiej i prowadzi przez zaniedbany korytarzyk obok ormiańskich płyt nagrobnych. Katedra niestety w czasach ZSRR podzieliła smutny los kościołów - została zamieniona w magazyn obrazów i na długie lata zamknięta. Dopiero u progu XXI wieku udało się ją odzyskać i przywrócić do pierwotnej funkcji (nie bez znaczenia była zbiegająca się z tymi wydarzeniami wizyta papieża Jana Pawła II we Lwowie). Prace renowacyjne trwają do tej pory.

Samo wnętrze katedry robi olbrzymie wrażenie. Z mrocznej, niemal pozbawionej światła, niewielkiej nawy (XVII wiek) ozdobionej ormiańskimi chaczkarami przechodzimy do rozświetlonej, o wiele starszej (XIV w.) części składającej się z prezbiterium, transeptu i absydy, wybudowanej w stylu wschodnio-ormiańskim. Światło zapewniają okienka w pięknej kopule zdobionej cudowną mozaiką wg projektu Mehoffera.
(jeśli ktoś ma ochotę obejrzeć inne przykłady tej architektury, zapraszam do obejrzenia zdjęć z zeszłorocznego tripu na Kaukaz;)).

To, co robi jednak największe wrażenie we wnętrzu katedry to freski. Przepiękne, delikatne z początków XX w. (w starszej części katedry gdzieniegdzie zachowały się też freski z XV i XVI wieku). Są dziełem młodego wówczas lwowskiego malarza, Jana Henryka Rosena. Można (i trzeba) się nimi zachwycić, ale zatrzymać na dłużej trzeba się przed jednym z nich - 'Pogrzeb św. Odilona' to dla mnie jeden z najpiękniejszych i najbardziej wymownych fresków, jakie widziałam. Interpretować można go na wiele sposobów - mówi się o metaforze przemijania czasu, o osądzaniu przez teraźniejszość, o odczuwaniu współistnienia ze zmarłymi, o odniesieniu do święta, jakie ustanowił św. Odilon (chodzi właśnie o Wszystkich Świętych i Zaduszki). Wzrok mnicha spoglądającego wprost na oglądającego czy delikatne linie towarzyszących mu duchów są przejmujące. Stałam przed tym freskiem nie wiem czy piąty czy dwudziesty raz i wciąż nie mogłam oderwać od niego oczu. Jeśli kiedyś będziecie we Lwowie, nie zapomnijcie tam stanąć!

Po wyjściu z katedry przeszliśmy się ulicą Ormiańską (po ukr. Wirmeńską), dawną osią dzielnicy. Można zajrzeć stamtąd na dziedziniec katedry z XV-stowiecznymi krużgankami i nagrobkami ormiańskimi oraz przejść do Zaułka Ormiańskiego, czyli dziedzińca wschodniego katedry z masywną, XVI-stowieczną wieżą-dzwonnicą. Oglądając katedrę od tej strony można doskonale dostrzec różnorodne style architektoniczne pochodzące z czasów różnych przebudów, które składają się na magiczną całość budowli.

Do katedry przylegają: pałac arcybiskupów ormiańskich oraz niewielki klasztor benedyktynek ormiańskich, gdzie siostry prowadziły pensję dla dziewcząt słynącą z wysokiego poziomu nauczania. Kawałek dalej pod numerem 23 znajduje się secesyjna kamienica (niedawno odnowiona) Czterech Pór roku, a na samym końcu ulicy znajdziemy mały zaułek - dawny pasaż prowadzący do kościoła Dominikanów. Dziś został on zaadaptowany na potrzeby jednej z najprężniejszych galerii miasta - Galerii Dzyga.

Przy ulicy Wirmeńskiej znajduje się jeszcze jeden niezwykle ważny punkt mapy Lwowa. Właściwie, podczas każdych odwiedzin we Lwowie dla nas najważniejszy;) Chodzi o 'Wirmenkę', małą, nieco socrealistyczną w stylu, ormiańską kawiarnię, gdzie za niewielką cenę można napić się wspaniałej ormiańskiej kawy jaką pamiętamy sprzed roku - gęstej, słodkiej i mocnej. Proces jej parzenia na dziwnej maszynce z piaskiem zakrawa o magię, a wszystko to jeszcze ulepszają niezmienne świetne ciasta.

Do Lwowa mogę wracać w nieskończoność!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (9)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2012-01-02 17:53
Zdjęcia fantastyczne ...śmiejące oczy z filiżanką kawy - zdjęcie na pierwszą stronę profilu ! . Tekst taki , że ...koniecznie do Lwowa - nie byłam tam jeszcze ! , pozdrawiam i dziękuję za piękne słowa .
 
marianka
marianka - 2012-01-02 18:00
Och, do Lwowa koniecznie proszę jechać - tak blisko i tak pięknie;)
 
mirka66
mirka66 - 2012-01-03 08:40
Potwierdzam.Lwow jest piekny.:)
 
rav
rav - 2012-01-05 10:38
opis wspaniały, ale ja jakoś nie mogę przekonać się. może gdybyś dodała jeszcze kilka zdjęć z Lwowa.... :-)
 
marianka
marianka - 2012-01-05 10:44
Rav, jeśli miałoby Cię to przekonać do tego miasta, to mogę nawet jechać tam specjalnie i je zrobić;)
 
genek
genek - 2012-01-08 14:17
Lwów - to piękny dworzec , piękny cmentarz i piękny pomnik Mickiewicza no i super skansen wsi karpackiej , o mini pomniku Nikifora już nie wspomnę , no i rewelacyjne tramwaje. To moje ulubione miasto kiedyś polsko-żydowsko-ukraińskie, obecnie już tylko ukraińskie....
 
BPE
BPE - 2012-02-24 08:37
A ja wybieram sie na ten wschód i wybieram....ja sójka za morze.....czy warto - na pewno tak, choć ze wschodu to najbardziej mnie ciągną himalaje i jakiś treking w nepalu......ach - marzenia :-))
dziękuje za ciekawy opis, na pewno kiedyś sie przyda :-)
 
marianka
marianka - 2012-02-24 08:47
Blanko, wiem, że kochasz góry - może ukraińskie Karpaty i Czarnohora połączone z wypadem do Lwowa;)?
 
tealover
tealover - 2016-02-23 22:31
Co prawda odkryłam tę podróż, bo sama rozważam Mołdawię, ale ku swem uzaskoczeniu odkryłam, że Puzata Chata działała już tyle lat temu!:D Będę o niej pisać niedługo w kontekscie Kijowa ^^
 
 
marianka
Marianka
zwiedziła 38% świata (76 państw)
Zasoby: 677 wpisów677 3902 komentarze3902 12918 zdjęć12918 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.03.2016 - 26.07.2023
 
 
22.02.2023 - 11.03.2023