W ostatni weekend zrobiliśmy sobie listę rzeczy, które koniecznie musimy zrobić w Paryżu. Takich jak jedzenie lodów na ławce, patrzenie na ludzi, taniec do muzyki ulicznego grajka pod Notre Dame, kupienie losu w loterii, kolacja w dzielnicy łacińskiej, wspinanie się na drzewa czy zrobienie sobie głupich zdjęć w maszynie fotograficznej, jakich tu pełno. Ot masa drobnych rzeczy, które będą nam przypominać czas spędzony tutaj.
Parc des Buttes Chaumont to świetne miejsce, żeby spędzić część takiego leniwego, paryskiego dnia. Utworzono go za rozkazem cesarza Napoleona III w drugiej połowie XIX wieku, w miejscu dawnego, wyeksploatowanego kamieniołomu, co zresztą widać po rzeźbie terenu.
Cały park, jeden z najrozleglejszych we Francji, wygląda zresztą jak przystało na romantyczny, XIX wiek. Pełno tu alejek, mostków, specyficznych rodzajów drzew, dziwnych pagórków i potoków. Mały koszmar romantycznego architekta. Na samym środku, z głębokiego jeziorka wystaje wysoka, samotna, 'łysa' skała, a na jej czubku osadzona została mała, pseudo-staro-rzymska świątynia Sybilli.
Ot, perfekcyjne miejsce na kieliszek szampana za udane niemal pół roku w Paryżu.