Geoblog.pl    marianka    Podróże    Paris, Paris!    Monumentalizm i militaria - Les Invalides et Tour Eiffel
Zwiń mapę
2011
03
kwi

Monumentalizm i militaria - Les Invalides et Tour Eiffel

 
Francja
Francja, Paris
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1852 km
 
W tej okolicy wszystko jest olbrzymie. To chyba najtrafniejsze spostrzeżenie.
Jest to też dzielnica, do której, jak na razie miałam najwięcej podejść - dzisiejszy wpis w zasadzie jest układanką z czterech różnych dni:)

Zaczęłam oczywiście od tego, co jest tu najbardziej znane i charakterystyczne - od wieży, którą jedni kochają, fotografują, niemal czczą, a inni nazywają po prostu kupą złomu. Jedno jest pewne - każdy chce ją zobaczyć. Pierwszy raz byłam tam z dwoma Annami, ale jak na razie wjazd na górę zostawiłam sobie na lepsze dni;)
Wieży Eiffla nie trzeba specjalnie opisywać - widoczna z niemal każdego miejsca w Paryżu, zbudowana na wystawę światową w 1889, zaraz potem miała zostać wyburzona, no bo niezbyt mieściła się w ówczesnym kanonie estetycznym. Podobno poeta Paul Verlaine nadkładał drogi, żeby nie musieć jej oglądać:)
Ale o wieży więcej, gdy na niej stanę :)

Tuż pod wieżą zaczynają się słynne Pola Marsowe, które są zwiastunem tego, co dominuje w tej dzielnicy - militaryzmu! Już sama nazwa nastraja wojennie, zresztą tak miało być, ponieważ dawniej odbywały się tu parady kadetów szkoły wojskowej. Były tu także organizowane wyścigi konne pokazy balonowe i oczywiście wszelkie masowe obchody rocznic, zwycięstw i rocznicy Rewolucji (pierwsza miała miejsce już w roku 1790 w obecności upokorzonego Ludwika XVI !). Wreszcie, w roku 1889 odbyła się tu wielka Wystawa Światowa, z okazji której postawiono tu wieżę Eiffle'a.

Zakończenie Pól Marsowych stanowi Ecole Militaire, czyli Królewska Akademia Wojskowa. Jednym z jej absolwentów był dobrze wszystkim znany Napoleon, o którym w jednej z notatek napisano, że 'w sprzyjających okolicznościach zajdzie daleko'. Wszyscy wiemy, jak bardzo okoliczności okazały się sprzyjające;)
Niestety do Ecole Militaire tak łatwo się wejść nie da - trzeba złożyć pisemne podanie i uzyskać specjalne zezwolenie komendanta. Tak więc niestety musiałam obejść się smakiem;)
Tuż za szkołą wojskową znajduje się gmach (też wielki) UNESCO - jego główna siedziba, a obok niewielka Village Suisse, która podobno miała być rekonstrukcją małej wioski alpejskiej, stworzonej z okazji wystawy światowej. Potem było to centrum handlu używanymi rzeczami i miejsce stało się podobno bardzo modne i drogie. Ale szczerze mówiąc, to miejsce to było chyba większe rozczarowanie niż plac Pigalle. Nie było tam nic, ale absolutnie nic, co by przypominało klimat Alp. Same dość nowoczesne (przynajmniej w porównaniu do ludowych chat) budynki (owszem, zaopatrzone w napis 'village suisse'). Szkoda czasu.

Nie tak daleko stamtąd znajduje się serce tej dzielnicy - cały kompleks Les Invalides. Najpiękniej prezentuje się on od strony Sekwany i mostu Aleksandra Newskiego. Ten dawny przytułek dla inwalidów i weteranów wojennych, Hotel des Invalides Ludwika XIV pięknie zamyka perspektywę mostu i szerokiej, zielonej alei, Esplanade des Invalides, swoją lśniącą kopułą.
Do budynku podchodzi się przez Ogrody Inwalidów wśród starych dział i armat. Za potężną fasadą pałacu kryje się Cour d'Honneur, czyli dziedziniec paradny, gdzie podobno nadal odbywają się parady wojskowe. Można też przyjrzeć się tu pomnikowi Małego Kaprala. Na wprost znajduje się piękny, surowy kościół St-Louis-des-Invalides, znany jako 'kościół żołnierzy', którego jedyną ozdobą się zdobyczne sztandary. Znów miałam szczęście i znów ktoś ćwiczył na organach;) Z kościoła (będącego przez chwilę rewolucyjną Świątynią Marsa!), przez przeszkloną szybę za prezbiterium widać kawałek Dôme des Invalides, wybudowanej jako prywatna kaplica Ludwika XIV.
Dôme dziś jest znana głównie z grobu Napoleona, który zgodnie ze swoją ostatnią wolą, zapragnął 'spocząć nad brzegami Sekwany'. Mimo, że umarł jako wygnaniec na wyspie św. Heleny, to jego szczątki zostały uroczyście sprowadzone przez króla Ludwika Filipa, który miał nadzieję, że ten gest zjedna wrogich sobie republikanów i bonapartystów. Tak więc zabalsamowane ciało cesarza zostało zamknięte w sześciu trumnach i spoczywa w tym przepięknym miejscu. Bo muszę przyznać, że Napoleon nie mógł sobie wybrać lepszego miejsca na wieczny spoczynek. Przepiękna, harmonijna kaplica ma w sobie wiele dostojeństwa. A centralne położenie krypty z sarkofagiem na planie koła sprawia, że każdy wie, że leży tu ktoś niezwykły. No, a każdy niedoszły imperator, jak ja, wychodzi stąd z nutką zazdrości;)
Oprócz najsłynniejszego grobu jest tutaj także sarkofag Józefa Bonaparte (czyli brat cesarza, mianowany łaskawie na króla Neapolu a potem Hiszpanii), grób Sebastiena de Vauban, czyli naczelnego królewskiego architekta i wojskowego inżyniera i wielu innych wojskowych. Dla mnie najpiękniejszy był grobowiec marszałka Focha. Piękny, prosty, wymowny...
Po prawej stronie od wyjścia mieści się Le Jardin de l'Intendant, czyli Ogród Zarządcy. Na jego skraju jest bardzo prosty (najpierw byłam rozczarowana, ale po chwili doceniłam to, jak bardzo jest poruszający) pomnik poświęcony ofiarom terroryzmu.
Kompleks Inwalidów, jak pisałam składa się z wielu muzeów. Jedno z najsłynniejszych to Musée de l'Armée, czyli jedno z najbogatszych muzeów wojskowości na świecie. Zbiór może i jest imponujący, ale ja jakoś wolałam zbrojownię na Wawelu;) Chociaż warto zobaczyć pożegnalny sztandar Napoleona wywieszony w FONTAINEBLEAU w roku 1814 podczas kapitulacji.
Kolejne muzeum to Muzeum I i II Wojny Światowej. Bardzo dobrze i ciekawie zrobione, idzie się z chronologiczną linią czasu, podziwiając mundury z epoki, mapy i dokumenty. Widać przyczynowość i skutki, ale jednak miałam wrażenie, że Francuzi bardzo, bardzo koncentrowali się tylko na swoim podwórku.
Niewielkie Musée des Plans-Reliefs to zbiór świetnie wykonanych makiet z francuskich miejsc (portów, cytadeli i twierdz) obronnych. Niektóre z nich do niedawna trzymane były w tajemnicy. Warto, szczególnie jeśli kiedykolwiek składało modele:)
Najsłabsze moim zdaniem było Musée de l'Ordre de la Libération, muzeum poświęcone Orderowi Wyzwolenia ustanowionemu przez Charlesa de Gaulle'a (dla tych, którzy przyczynili się do zwycięstwa nad Niemcami). Bardzo dużo eksponatów, ale całość trochę jakaś zaniedbana i zapyziała, a szkoda, bo temat ma zdecydowanie potencjał!
Ostatnie miejsce, zdaje się, że stosunkowo niedawno otworzone, to Historial de Gaulle, czyli niewielkie centrum pamięci o Charlesie de Gaulle'u. Oprócz pamiątek, wspomnień z życia generała można także obejrzeć film o dowódcy. I mimo, że nie byłam bardzo osobiście zainteresowana, to jedno powiem - wielka szkoda, że nie potrafimy robić takich prostych, pięknych i wymownych filmów o wielkich Polakach.

Tuż obok Inwalidów znajduje się kolejne must see tej dzielnicy - Muzeum Rodin. Znajduje się ono w pięknym pałacyku, Hotel Biron, z ogromnym ogrodem, podarowanym artyście przez miasto (w zamian za to Rodin przekazał potem narodowi kolekcję swoich dzieł). Można tu zobaczyć takie arcydzieła jak Pocałunek czy Ewa. Potem warto przejść po ogrodzie (z dwa tysiącami krzewów różanych!) i popatrzeć na Myśliciela, Balzaca czy Mieszczan z Calais. Ja byłam zauroczona.

Kawałek dalej, w stronę St Germain des Pres, znajduje się podobno jeden z najpiękniejszych domów (albo właściwie pałaców) Paryża, Hotel Matignon z największymi w Paryżu prywatnymi ogrodami. Podobno, ponieważ to dziś siedziba premiera kraju, a więc pilnie strzeżona i trudno wiele zobaczyć zza muru. Szkoda.
W okolicy za to jest Fontaine des Quatre Saisons, więc postanowiłam przynajmniej ją zobaczyć:) Muszę przyznać, że mimo dwóch przewodników i mapy, chwilę się jej naszukałam. Fontanna wybudowana na początku XVIII wieku miała zaopatrywać w wodę burżujskie domostwa z okolicy. Przyozdobiona jest alegoriami francuskich rzek, ale mimo to powiedziałabym, że można spokojnie pominąć ten punkt w zwiedzaniu miasta.

Wracając w okolice Pól Marsowych zahaczyć można jeszcze o kościół Sainte-Clothilde, który był pierwszą neogotycką budowlą w Paryżu i gdzie przez 32 lata organistą był Cesar Franck!
Nad samą Sekwaną leży jeszcze Assemblee Nationale Palais-Bourbon, czyli piękny pałac z klasycystyczną fasadą wybudowany dla księżnej de Bourbon, nieślubnej córki Ludwika XIV i pani de Montespan. Dziś jest to siedziba parlamentu (niższej izby) francuskiego. Trzeba przyznać, córka miała piękny widok na pałac tatusia i ogrody Tuileries!

W części pomiędzy Inwalidami a Polami Marsowymi można jeszcze:
- pójść na rue Cler, czyli niewielką uliczkę, zamkniętą dla ruchu samochodów, gdzie w soboty rano jest targ. Właściwie targ to za dużo powiedziane - wzdłuż ulicy stoją śliczne kramiki z owocami, warzywami, kwiatami i przekąskami. Ale szczerze mówiąc, nie jest to wielka atrakcja;)
- przejść się Avenue Rapp i przyjrzeć się zwłaszcza domowi pod numerem 29: jest to przepiękna, secesyjna kamienica. Za jej projekt architekt, Jules Lavirotte otrzymał pierwszą nagrodę w Concours des Facades de la Ville de Paris. Podobno dekoracja była dość ryzykowna jak na tamte czasy, do oceny zostawiam Wam. Ja byłam zachwycona;)
- pójść do Musee de la Seita, czyli muzem tytoniu. Ja sobie odpuściłam.
- kupić croissanta albo bagietkę w piekarni Poujauran przy ulicy Jean Niclot 20, której wystrój nie zmienił się ani trochę od jakiś 100 lat. Rzeczywiście, sam sklepik jest bardzo przyjemny, ale ceny są powalające i nie wolno robić zdjęć. Raczej nie warto:)
- zwiedzić Musee du Quai Branly. Nie było go w żadnym z moich przewodników, znalazłam je przypadkiem i bardzo się z tego cieszę! Jest to muzeum w bardzo nowoczesnym kompleksie budynków, tuż nad Sekwaną, poświęcone etnografii. Główny budynek podzielony jest na strefy odpowiadające kontynentom. Nie ma żadnej trasy, każdy zwiedzający sam wybiera którędy i w jakiej kolejności zagłębi się w dane działy. Kolekcja jest naprawdę spora, ale nie przytłaczająca. I, przynajmniej u mnie, powoduje, że jeszcze jeszcze bardziej chce się jechać i zobaczyć to wszystko na własne oczy!
Miałam też szczęście, bo trafiłam także na tymczasową wystawę pod patronatem Christiana Lacroix poświęconą ubiorom kobiet na bliskim wschodzie. Muszę przyznać, zafascynowała mnie! W samym muzeum byłam wieczorem po powrocie z Barcelony, więc nie zdążyłam zobaczyć wszystkiego. Ale wrócę tam na pewno!

I na koniec miejsce, o którym prawie zapomniałam, a które dostarcza, nazwijmy to, niezapomnianych wrażeń. Chodzi bowiem o paryskie kanały! W pobliżu Sekwany otworzono niewielkie, bardzo sympatyczne, podziemne muzeum prezentujące... historię kanalizacji, narzędzia używane do filtrowania wody od najdawniejszych czasów no i przede wszystkim udostępniające krótką trasę spacerową wzdłuż prawdziwego kanału. Rozrywka raczej dla osób o stępionym zmyśle węchu, a ponieważ ja do nich nie należę, więc cierpiałam strasznie. Ale i tak, mimo, że nie jest to akurat muzeum z puli darmowych, uważam, że warto się tam przejść!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
Z
Z - 2011-05-04 08:44
Częstotliwość notek nadrabiasz ich długością :)
Po południu skomentuję notkę.
 
mirka66
mirka66 - 2011-05-04 13:11
No i kolejna przepiekna czesc Paryza.Wspanialy opis.
 
zula
zula - 2011-05-20 21:38
Dzisiaj dzięki Tobie zwiedziłam muzea o których nawet nie wiedziałam ! Pięknie i bardzo obrazowo piszesz :)
 
 
marianka
Marianka
zwiedziła 38% świata (76 państw)
Zasoby: 677 wpisów677 3902 komentarze3902 12918 zdjęć12918 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.03.2016 - 26.07.2023
 
 
22.02.2023 - 11.03.2023