Tokio-Kioto-Nara to taki złoty trójkąt Japonii i zdecydowane turystyczne must-see.
Wszystkie te miasta łączy pełniona (przez jakiś czas przynajmniej) funkcja stołeczna, a pierwszą z nich była właśnie Nara. I o ile i Tokio i Kioto to dziś wielkie miasta, na zwiedzenie których kilka dni to za mało, to Nara świetnie nadaje się na jednodniową wycieczkę.
Nara była pierwszą stabilną stolicą Japonii (w VIII wieku), ale funkcję tę pełniła bardzo krótko. Do tego była najdalej na wschód wysuniętym miastem Szlaku Jedwabnego. I mimo szybkiej utraty politycznego znaczenia, na długie wieki zapisała się jako znaczące miejscu kultu religijnego. Dlatego też dziś podziwia się tu głównie wspaniałe, drewniane świątynie. Na uwagę zasługuje szczególnie świątynia
Todai-ji, największa drewniana konstrukcja na świecie! Gdy doda się do tego fakt, że ukończona została w... 752 roku, a w środku siedzi olbrzymi Budda z brązu, rówieśnik świątyni (jedynie jego głowa, uszkodzona w trzęsieniu ziemi została ponownie odlana w XVII wieku), to robi to imponujące wrażenie. Nie dziwi więc oczywiście fakt wpisania jej na listę UNESCO.
Odwiedziliśmy także świątynie
Kasuga Taisha oraz
Wakamiya, gdzie mieliśmy okazję obserwować fragment ceremonialnej procesji.
Warto również podjechać do oddalonej nieco od Nary Ikarugi, gdzie mieści się świątynia
Horyu-ji, numer 1 w naszym prywatnym rankingu najpiękniejszych japońskich świątyń. Horyu-ji nie dość, że jest przepiękna, to jest jedną z najstarszych świątyń w Japonii - wzniesiona została już w 607 roku (i w 708 roku odbudowana po pożarze) i słusznie wpisana na listę UNESCO. Do naszych czasów dotrwała niestety tylko część oryginalnych zabudowań (m.in. główny pawilon, zaliczany do najstarszych drewnianych budynków świata). Zawitaliśmy tu tuż przed zamknięciem kompleksu, i nie dość, że przemiły strażnik jeszcze nas wpuścił, to nie pozwolił kupić biletu! A do tego wszystkiego, mieliśmy całą świątynię tylko dla siebie!
Kompleksy świątynne Nary i okolic są wspaniałe, ale prawda jest taka, że największą furorę robią tu liczne oswojone jelonki (albo wg niektórych źródeł daniele) hasające po świątynnym parku. Cwaniaki w ogóle ludzi się nie boją, a wręcz domagają się od przybyszów dokarmiania, w charakterystyczny sposób skłaniając po japońsku głowy na długich szyjach (uwaga! jelenie nie mogą jeść byle czego, podobno powinno się je karmić ryżowymi waflami, które kupić można w licznych, okolicznych kramikach).
Nie będę udawać, że jelonki nie zrobiły na nas wrażenia. Cóż, właściwie prawie cały nasz filmik z Nary jest im poświęcony! Zapraszam do oglądania.