Nieraz podczas tej podróży zachwycaliśmy się bogactwem kulturowym, architektonicznym i przyrodniczym Andaluzji. Multum wrażeń estetycznych sprawiło, że byliśmy permanentnie oczarowani i osłupiali. Starałam się to przybliżyć jak najlepiej w mojej relacji, ale prawda jest taka, że byłaby ona niepełna, gdybym pominęła aspekt kulinarny, który w niczym nie ustępuje pozostałym. Nie można mówić, że spróbowało się Andaluzji, jeśli nie zrobiło się tego dosłownie!
Kuchnia andaluzyjska łączy w sobie wszelkie hiszpańskie 'hity' z rodzimymi wynalazkami (to właśnie tutaj powstały tapasy), tradycją śródziemnomorską i wpływami arabskimi. Taka mieszanka nie może nie działać!
A więc zapraszam na krótki przegląd smaków Andaluzji!
1.Zaczniemy od najbardziej popularnego i standardowego śniadania tej krainy -
chocolate con churros (niebywale zresztą popularnych w całej Hiszpanii). Jeśli ktoś nie gustuje w tych nieco tłustych przysmakach, może zastąpić je po prostu słodkimi rogalikami albo grzankami polanymi oliwą i
pastą z przetartych, surowych pomidorów.
Śniadanie popijemy
sokiem pomarańczowym (jeśli czegoś naprawdę zazdroszczę Andaluzyjczykom, to właśnie rosnących wszędzie drzewek pomarańczowych!), albo kawą. Swoją drogą Hiszpania jest jednym z nielicznych krajów, który ma własne nazwy kawowych napojów. Żadne cappuccino czy latte, tu króluje po prostu
cafe con leche albo
cortado!
2.Przechodząc do konkretów po śniadaniu, do największych andaluzyjskich smakołyków należą:
*
paella, pochodzącą co prawda z Walencji, ale mocno zadomowioną także tutaj. Koniecznie trzeba przyprawić ją drogocennym
szafranem, nadającym potrawie charakterystyczny żółty kolor. Mało kto wie, że Hiszpania jest największym producentem szafranu na świecie!
*
gazpacho, wspaniały chłodnik z pomidorów, papryki, cebulki i tego, co akurat było pod ręką. Łatwe i do tego super zdrowe!
* w niektórych rejonach tej krainy gazpacho przyjmuje nieco inne wersje. Zupa na 'biało' czyli z czosnkiem, czerstwym chlebem i migdałami nazywa się
ajo blanco, a z kolei ostrzejsza kordobańska wersja zwie się
salmorejo*
rabo del torro czyli pieczony ogon byka.
*
pescaíto frito - pieczona ryba.
*
migas, danie z kuleczek starego, namoczonego chleba podanych z czosnkiem, pomidorami, papryką i cebulą. Uwierzcie, smakuje lepiej niż opis by na to wskazywał!
* w okolicach Kordoby spróbujemy też świetnej dziczyzny.
Andaluzja w ogóle słynie ze smażenia. Wszystkiego - od warzyw po mięsa i owoce morza. Z tego powodu też zwie się ją czasem
zona de fritos czyli rejon smażeniny!
3.Konkret konkretem, ale to z drobnych przekąsek Andaluzja słynie najbardziej. To tutaj podobno wymyślono słynne na cały świat tapasy. Historii ich powstania jest co najmniej tyle, ile ich rodzajów i typów (mogą być maleńkie - takie 'na raz', mogą być i takie, które mogłyby być daniem obiadowym!), ale każdy sam musi wybrać swoje ulubione.
Najpopularniejsze chyba są więc
oliwki, najlepiej z prowincji Jaen. Dostać można też rozmaite
pikle,
albondigas (mięsne klopsiki) albo kanapeczki z
jamon serrano, długo dojrzewającą szynką,
pata negra (dosł. 'czarna noga') czyli szynką z czarnych świń żywiących się specjalną odmianą żołędzi, kiełbaską
chorizo, rozmaitymi serami, np.
queso manchego (to dojrzewający ser owczy) albo
mariscos czyli owocami morza. Bardziej głodni nie pogardzą zapewne
patatas bravas czyli smażonymi ziemniakami,
jajkami ze szparagami albo
tortillą. Ja z kolei jestem wielką fanką
pieczonej papryki nadziewanej dorszem.
Okazji do spróbowania tapasów jest tu mnóstwo - żadna wizyta w barze nie może się bez nich tutaj obejść!
4.No właśnie, bary.
Co tu dużo mówić, Andaluzja alkoholem stoi. Oprócz wspaniałych win warto spróbować tutaj bardziej lokalnych specjałów. Chyba najsłynniejszym z nich jest
sherry, wzmocnione wino z Jerez albo
montilla lokalne wino z Kordoby. Nie można też nie napić się tu lekkiej
sangrii sprzedawanej w wielkich kuflach albo podobnej jej odmiany
tinto de verano (czerwone, wytrawne wino wymieszane z napojem gazowanym).
5.Jeśli ktoś szuka tu wpływów arabskich, to chyba najłatwiej je dostrzec w
teteriach, licznych herbaciarniach. Albo w cukierniach, gdzie sprzedaje się bardzo słodkie wypieki, często oparte o figi czy daktyle.
Smakosze nie będą zawiedzeni wizytą w Andaluzji. Wielbiciel architektury też nie. Ani tropiciele tajemnic historycznych. Ani tacy, którzy po prostu chcą wypocząć w słońcu.
Co tu dalej pisać - po prostu jedźcie do Andaluzji!